Przewodniczącemu PO uda się, prawdopodobnie, uzyskać nowy desygnat pojęciowy dla określenia „jedność”; tak się zwykle dzieje, kiedy odmieniamy jakiś rzeczownik przez zbyt wiele przypadków. Co zastanawiające, w pewien sposób to zamieszanie oddaje ducha wyborów z 4 czerwca 1989 r. Zjednoczona wokół sztandaru, ale organizacyjnie przypominająca federację Solidarność szła do urn wyborczych z różnym nastawieniem. Jedni z duszą na ramieniu, inni z niesmakiem, jaki pozostał po ściskaniu rąk z generałem (taśm, na których widać, jak bohaterowie opozycji łoją z Kiszczakiem, na szczęście jeszcze wtedy nie widzieliśmy). Wielu, jednak, głosowało z entuzjazmem, a wielu niejako w poczuciu obowiązku, lecz bez specjalnej nadziei, że te wybory w kraju komuny mają sens. Inni kontestowali sposób obsadzania list wyborczych... i tak dalej. A byli i tacy, którzy je zbojkotowali.