Od momentu, gdy Andrzej Duda ogłosi termin głosowania (ma na to czas do 14 sierpnia), partie będą miały niespełna miesiąc na ostateczną decyzję o kształcie list wyborczych. Na razie główni gracze nie spieszą się ogłaszać, kto dostanie zielone światło do startu. Po co? Lepiej, by na tym etapie kampanii wszyscy ciężko harowali, a dopiero na finiszu tylko ci, którzy uzyskają szansę na mandat. Widać to zwłaszcza w PiS, którego lider Jarosław Kaczyński potwierdza jedynie, że wszystkie partie wchodzące w skład Zjednoczonej Prawicy wystartują z jego list. Nie precyzuje, kto i ile miejsc dostanie. – W ten sposób prezes pilnuje utrzymania większości – mówi nam osoba z rządu.

PiS ma stabilne notowania, ale brakuje mu kilku punktów procentowych do powtórki wyniku z 2019 r., by móc walczyć o samodzielną władzę. Jego aktualna średnia sondażowa (według Politico) to 35 proc., a drugiej w zestawieniu Koalicji Obywatelskiej – 30 proc. Taki rozkład poparcia oznaczałby dla partii rządzącej spore straty w parlamencie w porównaniu z obecnym stanem posiadania – to o 30–40 mandatów mniej. A kolejka chętnych do miejsc na listach rośnie – to ministrowie, wiceministrowie, ale także politycy, którzy chcą wrócić po przerwie na pracę w biznesie.

Nie bez przyczyny aktualne stało się stare powiedzenie, że „jest wróg, śmiertelny wróg i kolega z listy”. Gdy w „Super Expressie” ukazał się materiał o synu posłanki Iwony Arent, który katował swoją byłą dziewczynę, w PiS od razu pojawiły się sugestie, że publikacja to efekt silnej konkurencji w Olsztynie, skąd pochodzi posłanka. – Takie przecieki nie zdarzają się przypadkiem – ocenia jeden z ziobrystów. – Osoba, która udostępniła film, nie ukryje się. I będzie miała nieprzyjemności – dodaje polityk partii Kaczyńskiego.

Według wyliczeń Marcina Paladego, który specjalizuje się w symulacjach wyborczych, dzisiejsze sondaże dają PiS w Olsztynie trzy mandaty – dotychczas miał ich pięć. Oprócz trójki obecnych posłów aspiruje do nich jeszcze trójka członków rządu: wiceminister rozwoju Olga Semeniuk-Patkowska, wiceszef MSWiA Błażej Poboży i szef Rządowego Centrum Analiz Norbert Maliszewski. Olsztyn to skrajny przypadek, ale w innych okręgach też będzie ścisk.

Reklama

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM MAGAZYNIE DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ ORAZ NA E-DGP