Ukraina na przyjęcie do NATO jeszcze poczeka

Po szczycie NATO w Wilnie wiadomo jest, że Ukraina w najbliższych miesiącach nie ma większych szans na przyjęcie do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Warunkiem takiego kroku jest zakończenie wojny z Rosją, wtedy – jak mówił to rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby – „przyszłość Ukrainy jest w NATO”. Dla takiej perspektywy ważnymi wydarzeniami jest utworzenie w Wilnie Rady Ukraina-NATO oraz długoterminowe zobowiązania ze strony G7. Grupa ta zapoczątkowała proces, do którego mogą się dołączać inne kraje i który polega na „zbudowaniu (w Ukrainie) armii, która może się obronić i powstrzymać przyszły atak”.

Prezydent Joe Biden, wykluczając „szybką ścieżkę” dla Ukrainy, podkreślał, że nasz wschodni sąsiad wejdzie do NATO, jeśli spełni warunki jak inni członkowie Sojuszu, jak przyjmie zachodnie standardy, i to nie tylko w obszarze wojskowości. - Jest koniecznych nieco zmian, dobre zarządzanie, praworządność, polityczne reformy. Ukraina potrzebuje nad tym pracować. Choć rozumiemy, że trudno nad tym pracować w trakcie wojny – tłumaczył dziennikarzom Kirby. Dla Amerykanów kluczowa jest sprawa zapewniania odpowiedniej transparentności systemu prawnego i gospodarczego.

Reklama

Jaki będzie koszt odbudowy ukraińskiej gospodarki?

Wyzwanie stojące przez Ukraińcami, a także wspierającym ich Zachodem, jest ogromne. Zajmująca się ubezpieczeniami firma Allianz Trade szacuje, że odbudowa gospodarki naszego wschodniego sąsiada wymagać będzie350 miliardów euro pomocy zagranicznej oraz około 150 miliardów euro inwestycji prywatnych. A bez twardych gwarancji bezpieczeństwa, z ryzykiem nalotów, przyciąganie kapitału nad Dniepr to zadanie trudne. Do tego dochodzi spadek PKB Ukrainy (w pierwszym kwartale 2023 roku o 10,5 proc. w porównaniu z pierwszym kwartałem ubiegłego roku) oraz problemy na rynku pracy (w tym roku pod koniec roku bezrobocie powinno spaść do poziomu ok. 20 proc.). Musimy też pamiętać, że dla wielu firm wejście na rynek ukraiński jest problematyczne, bo w Ukrainie brakuje siły roboczej. Mężczyźni w wieku produkcyjnym wysyłani są na front, polscy przedsiębiorcy już teraz wskazują na to, jako na poważny problem. Dla kapitału międzynarodowego to też może być przeszkoda – tłumaczył w rozmowie z DGP Marcin Chruściel, dyrektor Biura Pełnomocnika Rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej.

Gospodarcze wsparcie Zachodu

W najbliższych miesiącach należy spodziewać się jednak ze strony zachodniej kolejnych deklaracji gospodarczego wsparcia oraz konferencji międzynarodowych na rzecz odbudowy Ukrainy na wzór czerwcowej z Londynu. Nad Tamizą padła m.in. deklaracja wsparcia ze strony USA (1,3 mld dolarów) oraz Komisji Europejskiej, która do 2027 roku zamierza przekazać Ukrainie 17 mld euro w formie grantów, a 33 mld euro w formie niskooprocentowanych pożyczek. W brytyjskiej stolicy doszło też do podpisania między rządem Ukrainy a Europejskim Bankiem Inwestycyjnym porozumienia na 840 mln euro dotyczącego modernizacji infrastruktury, głównie systemu energetycznego.

Ambasador Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej Anny Clunes mówiła DGP, że na konferencji zebrali się ministrowie z 59 państw. - Zapowiedziano wsparcie w wysokości ponad 60 mld dol. w ciągu najbliższych 3-4 lat, a Wielka Brytania ogłosiła gwarancje w wysokości 3 mld dol. celem odblokowania pożyczek Banku Światowego. Prawie 500 globalnych firm o wartości ponad 5 bln dol. podpisało porozumienie Business Compact jako sygnał ich zaangażowania w przyszłość Ukrainy – tłumaczy.

Kwoty robią wrażenie

Zdaniem Chruściela, choć kwoty robią wrażenie i stanowią ważne wsparcie moralne, to w znacznej mierze „nie ma rozwiązań kwestii tego, jak te środki mają być dystrybuowane”. - Wiadomo, że strona ukraińska będzie musiała ogłaszać przetargi na poszczególne projekty finansowane z tych środków. A widzimy, że KE, czy Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju oczekują przy przetargach standardów, które stosowane są na Zachodzie. Nie wiadomo, jak będzie to funkcjonowało w Ukrainie, są wątpliwości czy przetargi będą na tyle transparentne, by można było je rozliczyć, by spełniały wymogi – wyjaśnia.