Budowa nowego rządu to doskonała okazja, by ustalić fakty, które powinny być punktem wyjścia do dyskusji o naszej przyszłości, w tym o sytuacji ekonomicznej Polski. Stąd list 100 ekonomistów, pod którym podpisują się także przedstawiciele innych nauk, takich jak socjologia czy nawet przedstawiciele kultury i sztuki. Adresatem listu jest tworząca się właśnie nowa koalicja rządowa, a za inicjatywę odpowiada Polska Sieć Ekonomii (PLSE) powstała pod koniec 2020 r. inicjatywa zrzeszająca ekonomistów i ekonomistki z polskich oraz zagranicznych instytucji. Eksperci wprost wzywają przyszły rząd do wzięcia odpowiedzialności za rozwój Polski. Ich zdaniem są do niego warunki i dobrze, żeby była też wola polityczna.

„W środowisku naukowym badań nad gospodarką nie ma wątpliwości, że potencjał modelu rozwojowego III RP do dalszego podnoszenia jakości życia uległ wyczerpaniu. Oparcie rozwoju o napływ zagranicznego kapitału, eksport i mało innowacyjne podwykonawstwo doprowadziło do tego, że Polska to kraj o relatywnie niskich płacach, niskich podatkach dla największych korporacji i niskich nakładach na dobra publiczne i wspólne” – czytamy w liście.

Szkodliwym pomysłem byłaby też likwidacja Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) i Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), które trzeba raczej poddać większej kontroli. Organizacje przedsiębiorców, jak np.Polska Rada Biznesu, oceniły je jako sprawnie reagujące na kryzysy.

Reklama

Czym jest regeneracja?

Sygnatariusze zwracają też uwagę, że wobec nawarstwiających się kryzysów, nie można bagatelizować potrzeby społecznej i środowiskowej regeneracji. Ich zdaniem, kluczowa będzie odbudowa największego osiągnięcia państwa dobrobytu — usług publicznych. Ale czym właściwie jest ta regeneracja?

- Regeneracja oznacza odtwarzanie, odbudowę potencjału i jak zauważają prof. Jerzy Hausner i prof. Michał Krzykawski w "Gospodarce i entropii", może mieć różne wymiary. Nas interesuje regeneracja społeczna i środowiskowa, czyli inwestycje w usługi publiczne gwarantujące jakość życia ludzi i dające szanse nowym pokoleniom. Model rozwojowy Polski za mało inwestuje w zdrowie, edukację czy mieszkalnictwo i dlatego wytracamy nasz potencjał – zauważa w rozmowie z forsal.pl Jan Oleszczuk-Zygmuntowski, współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii

Jego zdaniem, bez wzmocnienia edukacji i nauki, ochrony zdrowia, pomocy społecznej, transportu, mieszkalnictwa i ochrony środowiska, Polska zaprzepaści już wypracowany dobrobyt oraz pogrzebie potencjał rozwojowy kolejnych pokoleń. „Wydatki na poprawę jakości życia społeczeństwa to nie „rozdawnictwo”, ale gospodarne inwestycje” – podkreślają ekonomiści.

Dość fake newsów o gospodarce?

Eksperci zwrócili też uwagę, że w ostatnich dniach pojawiały się głosy sugerujące, że spełnienie oczekiwań społecznych i obietnic wyborczych napotyka barierę finansową. „Jako środowisko naukowe badań nad gospodarką jednoznacznie zaprzeczamy opiniom o fatalnym stanie polskiego budżetu i konieczności rezygnacji z obiecanych inwestycji i wydatków publicznych.Straszenie „ukrytą dziurą budżetową” nie ma uzasadnienia ani w teorii, ani w rzeczywistości gospodarczej” – twierdzą naukowcy.

Chociaż wartości nominalne są istotnie większe niż 8 czy 20 lat temu, to w tym samym okresie urosła też nasza gospodarka (realnie o ponad 30 proc. w latach 2015-2022). Polski dług publiczny w relacji do PKB, po chwilowym wzroście w okresie pandemii, obniżył się do poziomu ok. 48 proc. PKB. Polski deficyt publiczny jest od początku pandemii niższy niż średnia dla krajów UE. Koszty obsługi polskiego długu, choć relatywnie wysokie, zależą przede wszystkim od ustalanych centralnie stóp procentowych i wraz z ich obniżaniem będą sukcesywnie spadać.

Nie ma greckich długów

„Nie widzimy żadnych przesłanek, aby przegląd finansów publicznych miał wykazać olbrzymie ukryte deficyty lub „greckie” długi. Z całą stanowczością stwierdzamy, że stać nas jako państwo na realizację obietnic, a pieniądze są i będą” – podkreślają autorzy listu.

Można się jednak zastanawiać, skąd ten urzędowy optymizm, skoro nawet nie rozpoczęły się jeszcze audyty w ministerstwach, wcześniej przez Koalicję Obywatelską zapowiadane? - Nie wiem, czym jest "urzędowy optymizm", bo list przygotowali ekonomiści z wiodących uczelni w Polsce i za granicą, a nie żadne urzędy? – dziwi się Jan Oleszczuk-Zygmuntowski. Jego zdaniem, audyty i jawność są oczywiście potrzebne, aby wiedzieć, kto naruszał przepisy, wydając środki i gdzie robiono to uznaniowo z przyczyn politycznych. Natomiast agregaty są dobrze znane, raportowane do Eurostatu, a ekonomiści z rynków finansowych (obecni także w PLSE) znają przecież stan finansów też od strony rynku. - Skoro nie było audytów, to skąd zatem dezinformacja o "dziurze" czy "ukrytym długu"? – pyta wiceprzewodniczący PLSE.

Podatki bardziej sprawiedliwe

W liście pojawia się też postulat istotnych zmian w podatkach. „Kluczowe kierunki to zwiększenie progresji systemu podatkowo-składkowego oraz przenoszenie ciężaru podatkowego z pracy i konsumpcji na zyski i majątki” - czytamy. Zdaniem przedstawicieli uczelni ekonomicznych podwyższenie kwoty wolnej od podatku bez równoczesnego zwiększenia opodatkowania najbogatszych (np. spekulacji na rynku nieruchomości) doprowadzi do dalszej erozji bazy dochodów publicznych, co szczególnie uderzy w samorządy. Z dużym niepokojem odbieramy również sygnały o wprowadzeniu kolejnych ulg w opłacaniu składki emerytalnej oraz o powrocie do ryczałtowej składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.

- Progresywny system podatkowy jest nie tylko bardziej sprawiedliwy społecznie, ale przede wszystkim daje dobre podstawy dla długoterminowego rozwoju. W Polsce mamy regresywny system podatkowy, gdzie bogaci płacą mniej niż ubodzy dzięki licznym przywilejom podatkowym (np. rażąco niskie podatki od najmu czy podatek liniowy na działalności) – mówi portalowi forsal.pl Jan Oleszczuk-Zygmuntowski.

Dlatego zapowiadaną np. podwyżkę kwoty wolnej w PIT warto zrównoważyć likwidacją przywilejów podatkowych czy większym opodatkowaniem majątków, takich jak nieproduktywne i krytykowane od czasów Adama Smitha renty z tytułu nieruchomości.