Dobrego przykładu nie dają nawet publicyści, chociaż mogłoby się zdawać, że jest to grupa szczególnie predysponowana do wkładania palca w oko – no i niech tam, ale żeby zaraz we własne? A przecież ktoś jednak pisał o konieczności wystąpienia w wyborach za pomocą jednej listy opozycji, ktoś gorąco przekonywał, że w Polsce jest dyktatura, a ktoś inny, że opozycja dostaje instrukcje z Berlina, a nawet, że TVN zaniża poziom polskiego dziennikarstwa, natomiast TVP podnosi.

Dam dobry przykład autorefleksji. Otóż jeżeli coś mi jednak nie wyszło, to projekt Morawiecki. Tak, broniłem go dla zasady. Kiedy ten młody i nieprzeżarty partyjnymi nawykami polityk stał się wicepremierem w rządzie Zjednoczonej Prawicy, został bardzo mocno zaatakowany, po pierwsze, za wszystko, po drugie, za ekonomiczne matolstwo.


Cały tekst przeczytasz w weekendowym wydaniu Magazynu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP