W piątek Władysław Kosiniak-Kamysz, który wymieniany jest w mediach jako przyszły wicepremier i szef MON w rządzie Donalda Tuska, pytany o ocenę ostatnich działań szefa MON Mariusza Błaszczaka, odparł: "Wszystkie działania podejmowane po 15 października, niezależnie w jakim ministerstwie, oceniam jako działania, które nie miały zgody społecznej, nie miały pełnej akceptacji społecznej".

"Kiedyś pan prezydent Andrzej Duda mówił, żeby się powstrzymywać po zmianach wyborczych. Szkoda, że ministrowie, wywodzący się z tego samego obozu politycznego, do tego się nie zastosowali" - podkreślił lider ludowców.

W piątek do tych słów odniósł się Mariusz Błaszczak, pisząc: "Od 15 października podpisałem umowy na armatohaubice, odebrałem pierwsze śmigłowce AW-149 i utworzyłem nowe jednostki wojskowe".

"Kosiniak-Kamysz właśnie nazwał to +działaniem bez zgody społecznej+. Proszę to powiedzieć mieszkańcom Augustowa lub Czartajewa, gdzie powstały nowe bataliony. Proszę to powiedzieć niemal 8 mln wyborców, bo przypominam, że to PiS wygrało wybory. Niech Pan myśli o Polsce, a nie o tym jak zadowolić swoim słowami Tuska. Odwagi i więcej samodzielności w działaniu!" - napisał szef MON.

Reklama

Na tę wypowiedź odpowiedział z kolei Kosiniak-Kamysz. "Panie ministrze, Polacy pokazali Wam czerwoną kartkę. Nie słuchaliście ich, odrzuciliście dialog społeczny. Za naszych rządów będziemy modernizowali siły zbrojne i wzmacniali potencjał obronny. Wszystkie kontrakty i umowy będą dokładnie przeanalizowane" - oświadczył.