Premier Donald Tusk podkreślił w poniedziałek w wystąpieniu powyborczym, że plan działania rządu przy nowym prezydencie "będzie wymagać jedności i odwagi od całej Koalicji 15 października".

Tusk zapowiada wotum zaufania

"Pierwszym testem będzie wotum zaufania, o które zwrócę się do Sejmu w najbliższym czasie" - oświadczył szef rządu. Wyjaśnił, że chce, aby "wszyscy zobaczyli, także nasi przeciwnicy, w kraju i za granicą, że jesteśmy gotowi na tę sytuację, że rozumiemy powagę chwili, ale że nie zamierzamy cofnąć się ani o krok".

Wotum zaufania – co mówi Konstytucja?

Zgodnie z konstytucją w ciągu 14 dni od dnia powołania przez prezydenta premier przedstawia Sejmowi program działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania. Wotum zaufania Sejm uchwala bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Premier może też zwrócić się do Sejmu o wyrażenie Radzie Ministrów wotum zaufania w dowolnym momencie swojego urzędowania. Do udzielenia wotum zaufania dochodzi wtedy na nieco innych zasadach, bo decyduje zwykła większość głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Brak poparcia Sejmu dla wniosku o udzielenie wotum zaufania zobowiązuje premiera do złożenia dymisji na ręce prezydenta.

Powtórka z historii? Tusk wraca do politycznej strategii sprzed lat

Po taki wniosek premier Donald Tusk sięgał już dwukrotnie. Najpierw doszło do tego w październiku 2012 r., czyli prawie rok po powołaniu Rady Ministrów - wówczas wygłosił tzw. drugie expose. "Chcę (...) po roku niełatwym zdać bardzo krótkie sprawozdanie z tego, co przez ten rok zrobiliśmy" - tłumaczył, przekonując, że jego wystąpienie i wniosek o wotum zaufania nie jest "politycznym fajerwerkiem".

Po raz kolejny do głosowania nad wnioskiem o wotum zaufania doszło w czerwcu 2014 r. po wybuchu tzw. afery podsłuchowej zapoczątkowanej publikacją stenogramów z podsłuchanych rozmów rządzących ówcześnie polityków, w tym m.in. szefa MSW Bartłomiej Sienkiewicza oraz ministra transportu Sławomir Nowaka. Wniosek złożony przez premiera wyprzedził wtedy wniosek o wotum nieufności złożony przez PiS, a Tusk zaczął swoje wystąpienie od przeprosin dotyczących "niestosownych słów", które padły na nagraniach.

Tusk z wnioskiem o wotum zaufania po zwycięstwie Nawrockiego

Tym razem zapowiedź złożenia wniosku o wotum zaufania pojawiła się dzień po II turze wyborów prezydenckich, które wygrał popierany przez PiS Karol Nawrocki, uzyskując niecałe 370 tys. głosów więcej niż kandydat KO Rafał Trzaskowski.

Hołownia krytycznie o wniosku Tuska: „Zły i teatralny gest”

Do pomysłu premiera, jeszcze zanim ten został oficjalnie ogłoszony, odniósł się m.in. szef Polski 2050 Szymon Hołownia, który na konferencji w Sejmie ocenił go jako "zły" i "teatralny" gest. "Dzisiaj nie ma problemu z legitymizacją rządu w tej Izbie. Ten rząd ma większość w Izbie. Natomiast jeżeli chcemy rzeczywiście pokazać, że coś zrozumieliśmy z tego, co się stało, to musimy najpierw wypracować nowe otwarcie i przyjść do ludzi z planem pracy" - stwierdził.

Kaczyński: czas na rząd techniczny

Prezes PiS w poniedziałkowym oświadczeniu ocenił, że zwycięstwo Nawrockiego w wyborach prezydenckich to "czerwona kartka" dla rządu Donalda Tuska i dlatego - w ocenie Kaczyńskiego - obecny rząd "powinien po prostu odejść". Jego zdaniem, zwycięstwo wyborcze Nawrockiego odbyło się "mimo ogromnej nierównowagi sił", a wybory odbyły się w "skrajnie nierównych warunkach". Jak dodał, PiS jest partią, która "została pozbawiona środków", a Trzaskowski otrzymywał wsparcie z "różnych stron, także z zewnątrz".

Kaczyński: wysoki wynik Nawrockiego to efekt zawiedzionych obietnic rządu

Kaczyński dodał, że na wysoki wynik Nawrockiego wpłynęło kilka rzeczy m.in to, że obecna władza nie dotrzymała obietnic wyborczych. Dlatego zaproponował utworzenie rządu technicznego, który - jak mówił prezes PiS - "podobnie jak prezydent elekt będzie bezpartyjny".

Jak ocenił, największym problemem, z którym - jego zdaniem - obecny rząd sobie "kompletnie nie daje rady", jest kryzys finansów publicznych. "Tutaj są naprawdę potrzebne rządy ludzi, którzy się na tym znają, potrafią w tych kwestiach decydować, potrafią zatrzymać ten odpływ pieniędzy z systemu podatkowego i ściągania innych danin publicznych" - powiedział.

Doprecyzował że rząd techniczny ma być apolityczny, a poszczególnymi resortami kierowaliby specjaliści z różnych dziedzin. Według Kaczyńskiego, takie rozwiązania pomogłoby uspokoić powyborcze nastroje i sytuację międzynarodową Polski. Ma on także doprowadzić do "poprawy sytuacji we wszystkich ważnych aspektach naszego życia społecznego" - wyjaśnił prezes PiS.

Kaczyński: Premier rządu technicznego nie musi być z PiS, potrzebne szerokie poparcie

Podkreślił, że szef tego rządu nie musi być politykiem związanym z PiS, natomiast - jak dodał - musi być to człowiek wyłoniony w rozmowach ze wszystkimi, którzy "byliby gotowi tego rodzaju projekt poprzeć". Dlatego, zaapelował do "wszystkich sił" politycznych, by poparły tę inicjatywę.

"Jeżeli taki rząd nie powstanie, to z całą pewnością będziemy mieli do czynienia z kontynuacją władzy, bardzo, ale to bardzo niesprawnej w wymiarze merytorycznym. Poza tym kontynuacją tego niszczącego Polskę konfliktu, który został przed laty wymyślony (...) przez Donalda Tuska, czy być może jego doradców, który cały czas trwa i bardzo naszej ojczyźnie szkodzi" - stwierdził Kaczyński.

Zaznaczył jednak, że oczywiście zależy mu na tym, aby PiS powróciło do władzy, natomiast - jak mówił - w 2027 r. to wyborcy zdecydują, kto ma rządzić. "Zrobimy wszystko, żeby tą partią rządzącą było Prawo i Sprawiedliwość, ale w tej chwili proponujemy - jeszcze raz to podkreślam - rząd apolityczny i techniczny" - mówił.

Kaczyński liczy na wsparcie Nawrockiego i Dudy, wzywa do końca wewnętrznej wojny

Kaczyński podkreślił, że jest przekonany, iż pomysł spotka się z poparciem prezydenta elekta Karola Nawrockiego i urzędującego prezydenta Andrzeja Dudy. "Jest tylko pytanie o to, czy ci, którzy dzisiaj są przy władzy, chcą kontynuować w istocie wewnętrzną wojnę i jednocześnie skrajnie nieporadnie rządzić, czy też chcą zrobić coś, co będzie służyło Polsce, ale na dłuższą metę pewnie będzie służyło także ich formacji politycznej" - dodał.