Przepis o wyzysku w kodeksie cywilnym jest tak zły, że zdaniem niektórych przedstawicieli doktryny sytuacja pokrzywdzonego byłaby lepsza, gdyby go w ogóle nie było. Artykuł 388 k.c. stanowi, że jeżeli jedna ze stron, wyzyskując przymusowe położenie, niedołęstwo lub niedoświadczenie drugiej strony, przyjmuje albo zastrzega dla siebie lub dla osoby trzeciej świadczenie, którego wartość w chwili zawarcia umowy przewyższa w rażącym stopniu wartość jej własnego, druga strona może żądać zmniejszenia swego świadczenia lub zwiększenia jej należnego. A gdy jedno i drugie byłoby nadmiernie utrudnione, może ona żądać unieważnienia umowy.
Jak wskazuje dr Aleksander Grebieniow z Uniwersytetu Warszawskiego w komentarzu do kodeksu, gdyby usunąć art. 388 k.c. „punktem ciężkości sądowego dociekania nie byłoby to, czy powód wykazał wszystkie ustawowe przesłanki, lecz czy i w jakim stopniu czynność prawna naruszyła dobre obyczaje. Obecnie natomiast art. 388 k.c. jako norma szczegółowa osłabia oddziaływanie ogólnej reguły z art. 58 par. 2 k.c., tym samym czyni z prawnej regulacji wyzysku pustą deklarację ustawodawcy”.
Reklama
Incydentalny wyzysk w sądach