Rezerwa Federalna podniosła stopy od marca aż o 425 pkt bazowych. To taka sama skala podwyżek co w latach 2004-2006, ale wtedy zajęło to około dwóch lat, a obecnie zaledwie dziewięć miesięcy. Polityka monetarna w Stanach Zjednoczonych przypomina więc tę prowadzoną przez NBP, który również podnosi koszty pożyczania pieniądza w bezprecedensowym tempie.

Zdaniem szefa Fedu Jerome’a Powella pozytywne efekty tak jastrzębiej polityki dopiero odczujemy. Zwrócił także uwagę podczas jednego ze swoich wystąpień, że wysoka inflacja szkodzi całej gospodarce, a w szczególności osobom najmniej zarabiającym, które odczuwają spadek zdolności nabywczych swoich pensji. Spora część rynkowych analityków spodziewa się jednak, że Fed będzie zmuszony do odwrócenia swojej polityki, bowiem obecna konstrukcja sektora finansowego opartego na długu wymaga dostarczania na niego przez bank centralny płynności, a jej brak może doprowadzić do głębokiej i długotrwałej recesji.