W środę amerykańska Rezerwa Federalna podniosła przedział, w którym utrzymywana jest podstawowa stopa procentowa w USA, o 0,25 pkt proc., do 5–5,25 proc.

Dziś podwyżka – do 3,75 proc., może 4 proc. – jest spodziewana po Europejskim Banku Centralnym. Spośród największych światowych gospodarek na podniesienie kosztu pieniądza zdecydował się już w tym tygodniu bank centralny Australii. Tam główna stopa to obecnie 3,85 proc.

Bankierzy centralni próbują w ten sposób ograniczyć inflację. W USA wynosi ona obecnie 5 proc. W strefie euro jest to 7 proc. Zarówno po tamtej, jak i po tej stronie Atlantyku celem jest wzrost cen na poziomie 2 proc. „Presja inflacyjna pozostaje uporczywa, wymuszając na władzach monetarnych dalsze działania” – oceniają analitycy PKO BP.

Najważniejsze banki centralne mniej przejmują się koniunkturą. Ich szefowie nie ukrywają, że zduszenie inflacji będzie wymagało hamowania gospodarki. Na słabość koniunktury wskazują spadki PMI – wskaźników menedżerów logistyki. Wśród największych gospodarek PMI w przemyśle sygnalizuje wzrost tylko w Kanadzie i – minimalny – w USA.

Reklama

Perspektywa wyższych stóp i niskiego wzrostu PKB przekłada się m.in. na rynek ropy naftowej, gdzie w ostatnich dniach miał miejsce duży spadek cen. Ekonomiści podkreślają jednak, że główne banki są już blisko końca cykli zaostrzania polityki pieniężnej. W perspektywie kilku kwartałów liczą na cięcia stóp.

Rezerwa Federalna z komunikatu po posiedzeniu usunęła stwierdzenie, którym posługiwała się wcześniej, że spodziewa się kolejnych podwyżek stóp. Jerome Powell, szef Fedu, podkreślał, że amerykański bank centralny będzie oceniał sytuację inflacyjną z posiedzenia na posiedzenie. Jest zdeterminowany, by sprowadzić inflację do celu na poziomie 2 proc.

W Polsce inflacja jest ponad dwa razy wyższa niż w strefie euro. Główna stopa procentowa od września ub.r. wynosi 6,75 proc., a coraz częściej mówi się o jej obniżaniu.

CAŁY TEKST W CZWARTKOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP