Jeszcze do środy rano rynki finansowe były przekonane, że Komitet Polityki Monetarnej (MPC) po raz 15. z rzędu zdecyduje się na podniesienie stopy - tym razem nieznacznie, z 5,25 proc. do 5,5 proc. - choć zarazem przypuszczały, że będzie to ostatnia z serii podwyżek. Jednak opublikowane w środę rano nieoczekiwanie dobre dane o inflacji, która wbrew prognozom nie wzrosła, lecz nawet nieznacznie spadła, osłabiły to przekonanie i uważano, że czwartkowa decyzja będzie trudna do przewidzenia.

Członkowie MPC też byli w tej sprawie podzieleni i ostatecznie decyzja została podjęta najmniejszą możliwą różnicą głosów - pięciu członków opowiedziało się za pozostawieniem głównej stopy na poziomie 5,25 proc., czterech - za podwyżką.

"Inflacja znacznie spadła w ostatnich miesiącach i uważamy, że będzie nadal spadać. To dobra wiadomość. Nie ma jednak miejsca na samozadowolenie. Musimy mieć pewność, że inflacja wróci do normy i będziemy nadal podejmować decyzje niezbędne do osiągnięcia tego celu" - oświadczył gubernator Banku Anglii Andrew Bailey.

W wydanym komunikacie BoE napisał, że są "rosnące sygnały" wskazujące, iż wyższe stopy procentowe zaczynają szkodzić brytyjskiej gospodarce, a wzrost PKB jest niższy niż oczekiwano. Zastrzegł jednak, że może być konieczne dalsze podnoszenie stóp, jeśli inflacja z powrotem będzie wzrastać. Bank nie spodziewa się, by inflacja, której roczna stopa wyniosła w sierpniu 6,7 proc., spadła do poziomu celu inflacyjnego, czyli 2 proc., przed początkiem 2025 r.

Reklama
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)