Tunel zaczynał się na Białorusi

O podkop rozpoczynający się na Białorusi i kończący się na prywatnej, niezamieszkałej posesji w Polsce, w miejscowości Kondratki, odkryty w ubiegłym tygodniu przez funkcjonariuszy Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, szef MSWiA był pytany na antenie Radia Zet.

Zapewnił, że tunel działał przez około 24 godz. Zainstalowane na barierze systemy wyczuły ruch w tunelu. Służby zatrzymały większość osób, które zdążyły z niego skorzystać.

Tunel „mysia jama, nic wielkiego”

Kierwiński odniósł się też do informacji, że tunel to „mysia jama, nic wielkiego”.

– To jest ponad 30 m przekopu pod ziemią. W najwyższym punkcie ten tunel miał prawie 1,80 m wysokości – powiedział.

Dodał, że przekop nie był wykopany przy użyciu specjalistycznego sprzętu, lecz według informacji przekazanych przez SG – wykonany ręcznie.

Nieznany sprawca po stronie białoruskiej

Na pytanie, kto jest za niego odpowiedzialny, minister odpowiedział, że nie wie, jak to wyglądało po stronie białoruskiej, ale z całą pewnością w jego wykonaniu uczestniczyli migranci nadzorowani przez służby białoruskie.

– Przecież tam zbliżenie się do tej zapory, do granicy, bez zgody służb białoruskich jest niemożliwe – podkreślił.

Podobne przypadki

Dodał, że nie jest to pierwsza taka budowla.

– Trzy czy cztery tygodnie temu Straż Graniczna wykryła taką infrastrukturę – jeśli tak to można nazwać – i na bieżąco, tak jak powiedziałem, reaguje – zapewnił.

W 2025 r. funkcjonariusze SG ujawnili ponad 26,7 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej.