Budżet się nie spina
Ministerstwo Finansów wyliczyło, że dzięki zmianie mapy akcyzowej podwyżek akcyzy na wyroby nikotynowe do budżetu wpłynie dodatkowo blisko 3 mld zł. W rzeczywistości zysk dla fiskusa jest znacznie niższy, w tym momencie sięga ok. 0,4 mld zł.
Równolegle legalny rynek wyrobów tytoniowych (papierosów, tytoniu do skręcania i wkładów podgrzewaczy) zmalał w tym roku o blisko 15 proc. w porównaniu z ub. rokiem. Dla fiskusa to poważny problem, ponieważ wpływy akcyzowe są znacznie niższe od zaplanowanych.
Ponadto z początkiem nowego roku wchodzi w życie kolejna seria skokowych podwyżek akcyzy na wyroby tytoniowe, rozpisanych aż do 2027 r. Zaplanowane obciążenia mogą pogłębić problem szarej strefy tytoniowej, w ostatnim roku wzrosła z niecałych 4% do prawie 7%, powodując dodatkowe straty dla budżetu. Ta szara strefa powiększy się jeszcze bardziej jeśli dojdzie do prohibicji wybranych produktów tytoniowych.
Zakaz wyrobów tytoniowych uderzy w budżet
W takich właśnie okolicznościach resort zdrowia zaproponował na rządowej agendzie projekt UD213. Projekt ten zakazuje aż trzech kategorii produktów: e-papierosów jednorazowych, woreczków nikotynowych o smaku innym niż tytoniowy (czyli w praktyce – wszystkich), a także beztytoniowych wkładów do tzw. pogrzewaczy. Jak liczą przedsiębiorcy, dla budżetu oznaczałoby to utratę blisko 8 mld zł z akcyzy w ciągu najbliższych 5 lat.
- W sytuacji niedoborów w NFZ, decydowanie się na obniżenie wpływów do budżetu o ok 8 miliardów złotych w perspektywie 5 lat jest nieuzasadnione. Projekt UD213 stoi w sprzeczności z podstawowymi potrzebami systemu opieki zdrowotnej – mówi forsalowi Marek Kowalski, Przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
W tle mamy regulacje unijne. Chodzi m.in. o mechanizm TEDOR, dzięki któremu Komisja Europejska zastrzega sobie prawo do 15% z akcyzy na wyroby tytoniowe zebranej przez państwa członkowskie UE. Łączne wpływy podatkowe z sektora tytoniowego, obejmujące akcyzę i VAT, szacowane są na ok. 38 mld zł rocznie. Same wpływy z akcyzy od wyrobów tytoniowych wynoszą nieco ponad 30 mld zł. W kolejnych latach te wpływy będą mocno uszczuplone, jeśli projekty resortu zdrowia oraz plany UE wejdą w życie.
Odpowiedź MZ: to inwestycja, nie strata
Z uwagi na podnoszone przez przedsiębiorców argumenty skierowaliśmy do Ministerstwa Zdrowia pytania. W odpowiedzi na nasze pytanie o możliwe straty budżetowe związane z UD213, Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że ograniczenie konsumpcji wyrobów nikotynowych nie powinno być postrzegane jako koszt, lecz jako inwestycja. Jak stwierdzono w odpowiedzi:
„Szacunki ekspertów wskazują, że całkowity roczny koszt palenia tytoniu w Polsce sięga ok. 90–92 mld zł, z czego ok. 50 mld zł stanowią bezpośrednie wydatki na leczenie chorób odtytoniowych, a reszta to koszty pośrednie – utracona produktywność, absencje chorobowe, renty i przedwczesne zgony. W tym samym czasie łączne wpływy podatkowe z sektora tytoniowego (akcyza i VAT) szacowane są na ok. 38 mld zł rocznie, a wpływy tylko z akcyzy od wyrobów tytoniowych wynoszą nieco ponad 30 mld zł rocznie, co oznacza, że obciążenia dla systemu ochrony zdrowia i innych sektorów gospodarki przekraczają wartość dochodów podatkowych z tego źródła. W tym kontekście ograniczenie konsumpcji wyrobów nikotynowych nie może być traktowane jako koszt, lecz jako inwestycja w zdrowie społeczeństwa i długoterminową stabilność finansów publicznych, zwłaszcza systemu ochrony zdrowia.”
Trudno polemizować z taką argumentacją. Jednak eksperci podnoszą, że Ministerstwo Zdrowia chce wyeliminować ze sprzedaży najmniej szkodliwy wyrób z nikotyną, jakim są woreczki nikotynowe. Wiele państw na czele z USA uznaje je za najmniej szkodliwy zamiennik dla papierosów, stojący tuż obok tzw. nikotynowej terapii zastępczej. Ponieważ woreczki są wyrobem doustnym, nie powodują np. raka płuca, czyli najczęstszej choroby wśród palaczy.
Zdaniem resortu zdrowia zmniejszenie liczby osób uzależnionych od nikotyny prowadzi do spadku zachorowalności na choroby przewlekłe, a w konsekwencji do obniżenia przyszłych wydatków publicznych, zarówno w systemie ochrony zdrowia, jak i w systemie ubezpieczeń społecznych. Mniej hospitalizacji, mniej rent i zwolnień chorobowych oraz dłuższa aktywność zawodowa mają w średnim i długim okresie zrekompensować ubytek dochodów z akcyzy. Rzecz w tym, że za te wszystkie choroby odpowiadają dziś przede wszystkim papierosy a nie produkty, których zakazu domaga się resort zdrowia w UD213. Tymczasem nowe przepisy nie dotyczą w żaden sposób papierosów, które pali 8 mln Polaków. Sama nikotyna zaś, co podkreśla m.in. Europejski Kodeks Walki z Rakiem, nie jest np. rakotwórcza, w odróżnieniu od wielu substancji obecnych w dymie z papierosa. Przy tym Europejski Kodeks Walki z Rakiem uznaje palenie za główny czynnik ryzyka raka. Nikotyna zaś jako substancja silnie uzależniająca, utrudnia zerwanie z nałogiem, mimo że sama nikotyna nie jest rakotwórcza. Przy tym naukowcy uznają że nikotyna “może promować rozprzestrzenianie się raka”.
Ochrona dzieci i młodzieży celem Ministerstwa Zdrowia
Ministerstwo Zdrowia zwraca też uwagę, że szczególnym celem projektowanych regulacji jest ochrona dzieci i młodzieży przed uzależnieniem. Można tu zacytować jeszcze raz odpowiedź dla forsala
Celem projektowanej ustawy (UD213) jest ograniczenie używania wyrobów nikotynowych, w szczególności jednorazowych papierosów elektronicznych oraz smakowych wyrobów nikotynowych, co ma służyć ochronie zdrowia publicznego, zwłaszcza dzieci i młodzieży, oraz zmniejszeniu przyszłego obciążenia systemu ochrony zdrowia chorobami odtytoniowymi. Projekt przewiduje m.in. zakaz sprzedaży jednorazowych e papierosów oraz zakaz sprzedaży smakowych woreczków (saszetek) nikotynowych, co jest uzasadniane koniecznością ograniczenia atrakcyjności tych produktów dla osób niepełnoletnich i niedopuszczenia do wzrostu odsetka osób uzależnionych od nikotyny.
Z tej perspektywy krótkoterminowe skutki fiskalne nie mogą przeważać nad długofalowym interesem zdrowotnym społeczeństwa. Jednocześnie według dostępnych badań rynkowych używanie woreczków nikotynowych wśród dzieci i młodzieży pozostaje na marginalnym poziomie jako wyrób inicjujący styczność z nikotyną na woreczki wskazuje 1,3% nastolatków. Eksperci podnoszą że trudno uznać, że zakaz sprzedaży takich woreczków wprowadzany w UD213 spowoduje poprawę sytuacji w grupie, w której ten problem praktycznie dziś nie istnieje.
Nie będzie szybkich oszczędności
Problem z UD213 jest następujący: dochody z akcyzy spadną niemal natychmiast po wejściu takiej regulacji w życie. Znaczna część rynku zostanie zlikwidowana, a wpływy budżetowe – ograniczone. Nie ma też żadnej gwarancji, że zmniejszą się koszty leczenia palaczy. Przeciwnie, mogą one wzrosnąć jeszcze bardziej, skoro ze sprzedaży eliminowany jest produkt, mogący te koszty ograniczać. Choroby, na które zapadają palacze, mają charakter długofalowy. Pacjenci, którzy dziś trafiają do systemu ochrony zdrowia, są często ofiarami nałogu palenia sprzed kilkunastu lub kilkudziesięciu lat. W tej sytuacji nawet istotny spadek konsumpcji nikotyny nie przełoży się automatycznie na szybkie oszczędności po stronie wydatków zdrowotnych.
Polska ochrona zdrowia w słabej kondycji
To ryzyko jest szczególnie istotne w kraju, który już dziś przeznacza na ochronę zdrowia jedne z najmniejszych środków w Europie. Według danych GUS i OECD całkowite wydatki na ochronę zdrowia w Polsce wynoszą ok. 8–8,5 proc. PKB, z czego część publiczna to ok. 6–6,3% PKB. Dla porównania średnia unijna przekracza 10% PKB, a w Niemczech sięga niemal 12 proc. PKB. W ujęciu nominalnym oznacza to ok. 290–300 mld zł rocznie na cały system, przy czym publiczne nakłady są wyraźnie niewystarczające wobec skali potrzeb. Skutkiem są braki kadrowe, długie kolejki do świadczeń oraz chroniczny niedobór środków w szpitalach i ambulatoryjnej opiece specjalistycznej.
Każdy trwały spadek dochodów budżetowych, niezależnie od intencji, ogranicza możliwości dosypywania pieniędzy do systemu, który i tak funkcjonuje na granicy wydolności. W tym sensie nawet racjonalna z punktu widzenia zdrowia publicznego polityka może rodzić napięcia fiskalne. Spór wokół UD213 nie dotyczy więc tego, czy ograniczanie palenia jest słuszne, co do tego panuje szeroki konsensus. Spór dotyczy tego, czy drogą do tego celu ma być zakazywanie produktów, które mogą ograniczać koszty zdrowotne związane z nikotynowym nałogiem. Dodatkowo w momencie napiętej sytuacji budżetowej, fiskus najzwyczajniej w świecie potrzebuje każdej złotówki. System ochrony zdrowia musi przecież za coś funkcjonować tu i teraz.
Dlatego kluczowe pytanie brzmi nie tylko: czy budżet jest przygotowany na tzw. „okres przejściowy”, w którym dochody także z akcyzy spadają znacznie szybciej niż wydatki. W obliczu obecnej zadyszki w NFZ utrata blisko 8 mld zł w ciągu 5 lat jest dużym ryzykiem na co wskazują polscy przedsiębiorcy.