RCB ostrzega przed ulewami, ale nie każdy dostał SMS-a

We wtorek Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało do mieszkańców 10 województw alert o treści: „Uwaga! 08-10.07 prognozowane intensywne, nawalne opady deszczu. Przygotuj się na ewentualne podtopienia. Słuchaj poleceń służb i śledź komunikaty pogodowe”.

PAP zapytała rzecznika RCB Piotra Błaszczyka o to, dlaczego niektórzy nie otrzymują wiadomości SMS, pomimo tego, że znajdują się na terenie objętym alertem.

- Technicznie jest to możliwe - przyznał. Wyjaśnił, że dzieje się tak, gdy telefon jest zalogowany do innej stacji bazowej - na terenie powiatu, który nie jest objęty alertem. Stacje bazowe przekazują sygnały radiowe między urządzeniami, takimi jak telefony komórkowe a siecią operatora telekomunikacyjnego. Jeśli telefon zalogowany jest do innej stacji, to operator sieci komórkowej nie wyśle na taki numer wiadomości od RCB, ponieważ nie wie, że odbiorca jest na terenie powiatu, w którym ostrzeżenie obowiązuje. - Takie sytuacje jednostkowo mogą się zdarzać - zaznaczył.

RCB tłumaczy: Alert może przyjść po godzinie. Wszystko przez techniczne limity

Zapytany o kwestię opóźnień w wysyłaniu SMS-ów z alertem, odparł, że to zadanie jest realizowane przez operatorów sieci komórkowych. Dodał, że nie nazwałby tego opóźnieniem, gdyż jest to kwestia techniczna. Wyjaśnił, że operatorzy mają limity, które ograniczają ich możliwości masowego wysyłania wiadomości do odbiorców. Oznacza to, że mogą nie być w stanie wysłać alertu do wszystkich np. w ciągu godziny.

- Nigdzie nie jest powiedziane, że jeżeli Warszawa jest objęta ostrzeżeniami, to wszyscy w tym samym czasie muszą to dostać. My, jak wysyłamy SMS-y, ustawiamy kampanię na 2-3 godziny powiedzmy i w ciągu zwykle tych 2-3 godzin te SMS-y są do wszystkich rozsyłane - wyjaśnił rzecznik.

Nie każde zagrożenie to alert. RCB tłumaczy, kiedy wysyła SMS-y?

PAP zapytała również rzecznika o to, w jaki sposób klasyfikowane są zdarzenia, które obejmowane są alertem. Jak czytamy na stronie RCB, alert „jest wykorzystywany w sytuacjach nadzwyczajnych, wtedy, gdy występuje prawdopodobieństwo bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia na znaczącym obszarze”. W niedzielę do Polaków wysłany z kolei został alert z informacją o wprowadzanych od 7 lipca kontrolach na granicy z Litwą i Niemcami. W przypadku pożaru, skutkującego awarią metra w Warszawie takie ostrzeżenie nie zostało już wystosowane.

- Każdy przypadek jest indywidualny - podkreślił Błaszczyk.

Przypomniał, że w 2022 roku do mieszkańców Polski wysyłany był SMS z informacją o zmianie standardu nadawania telewizji naziemnej. Wówczas - jak powiedział - we wniosku o wydanie alertu było podkreślone, że ze względu na trwającą wojnę w Ukrainie, w przypadku nagłej utraty dostępu do telewizji niektórzy mogliby podejrzewać, że w kraju dzieje się coś niepokojącego - „że był jakiś atak na telewizję, cokolwiek”. Wystosowanie alertu miało na celu uniknięcie potencjalnej paniki.