W dniu, gdy Putin ogłosił zarys planowanych zmian w doktrynie użycia przez Rosję broni jądrowej, na światło dzienne wyszły fakty, jak do potencjalnego konfliktu szykuje się NATO. Czarno na białym widać, że to już nie zabawa i Zachód zaczyna się przyzwyczajać do myśli, że wcześniej, czy później konfrontacja jest nieunikniona.

NATO szykuje się na tysiące rannych żołnierzy. Także z Polski

Rosja już nie ukrywa, że zamierza „ukarać” Zachód, jeśli ten zbyt poważnie zaangażuje się w pomoc napadniętej Ukrainie. Oznajmił, iż jego kraj będzie mógł użyć broni jądrowej nawet jeśli jakiś kraj „napadnie” terytorium Rosji przy użyciu zmasowanych „środków napadu powietrzno-kosmicznego i przekroczeniu przez nich granic Rosji”. Taka deklaracja pozostawia więc Rosji wielkie pole manewru i pozwala na wywołanie niszczącej świat wojny nawet w sytuacji, gdy na przykład z Ukrainy wystartuje kilka rakiet dalekiego zasięgu, zachodniej produkcji, i uderzą one w cele na terenie Rosji.

Licząc zapewne, iż Zachód znów się przestraszy, Putin tym razem może się srogo zawieść, gdyż jak się okazuje, armie NATO całkiem poważnie przygotowują się do konfliktu o wielkim zasięgu. Rąbka tajemnicy o tych przygotowaniach uchylił generał porucznik Alexander Sollfrank, szef dowództwa logistyki NATO.

- NATO planuje koordynować transport dużej liczby rannych żołnierzy z dala od linii frontu w razie wojny z Rosją. Wyzwaniem będzie szybkie zapewnienie wysokiej jakości opieki, w najgorszym przypadku, dużej liczbie rannych – powiedział w rozmowie z Reutersem niemiecki generał.

Nie sprecyzował co prawda, jak wielu rannych spodziewa się przyjąć medyczne zaplecze Europy, jednak jasno dał do zrozumienia, że już opracowywane są odpowiednie plany. Z jego wypowiedzi wynika, że działania wojenne toczyć by się miały na wschodzie Europy, a zadaniem koordynowanych przez niego służb byłoby przetransportowanie tysięcy rannych do państw zachodnich, nie narażonych na bezpośrednie ataki wrogiego lotnictwa.

Wielka operacja NATO. Obejmie całą Europę

Wojskowy ma nadzieję, że w chwili wybuchu takiego wielkiego konfliktu, armie państw NATO szybko osiągną przewagę w powietrzu, jednak gdyby na początku działań sztuka ta się nie powiodła, służby muszą być gotowe w inny sposób transportować rannych. Najszybsza i najbardziej skuteczna droga lotnicza zostałaby bowiem przez przeciwnika odcięta. Stąd NATO musi przygotować metody różniące się od tych, do jakich wyszkoliło się w Iraku i Afganistanie.

- Ze względów planistycznych należy rozważyć wszystkie opcje przewiezienia dużej liczby rannych do placówek medycznych, w tym pociągów, ale potencjalnie także autobusów – mówi generał Sollfrank.

Wojskowy zwrócił też uwagę na specyfikę Europy, gdzie w każdym z krajów obowiązują inne przepisy medyczne, co w razie wojny może stanowić niemałą przeszkodę. Chodzi głównie o leki wrażliwe, silne środki przeciwbólowe, a nawet narkotyki. I dlatego szef dowództwa logistyki NATO proponuje rozpoczęcie prac nad wprowadzeniem w Europie „wojskowego medycznego Schengen”, czyli takie dostosowanie przepisów krajowych, które w razie konfliktu pozwoli na ich natychmiastowe ujednolicenie.

Jak informuje Reuters, przygotowania medyczne idą pełną parą, a dowództwo NATO wyznaczyło już podstawowe korytarze do transportu rannych w bezpieczne miejsca. Przypomina też, że czasu jest niewiele gdyż jak szacuje niemiecka armia, Rosja będzie w stanie rzucić wyzwanie NATO już w 2029 roku.