Ubiegłotygodniowa decyzja Rady Unii Europejskiej o otwarciu strefy Schengen na kolejne dwa kraje wywołała wśród unijnych polityków radosną euforię. Dla nich fakt, że od 1 stycznia 2025 roku mieszkańcy Bułgarii i Rumunii będą mogli dostać się do każdego kraju UE bez zbędnych kontroli, przynajmniej teoretycznie, to wielkie zwycięstwo.

Niemcy chcą otwartych granic, a nie u siebie

Najgłośniej radość z włączenia tych dwóch krajów do strefy Schengen wyrażali przedstawiciele władz tych państw, które optowały za takim rozwiązaniem, starając się przełamać sprzeciw Austrii. W gronie tym znalazły się oczywiście Niemcy.

- Niemcy od dawna prowadzą kampanię na rzecz przystąpienia. Wzmacnia to zaufanie do Komisji Europejskiej, gdy jest jasne, że osiągniemy nasz cel – mówiła, cytowana przez Bild, niemiecka minister spraw wewnętrznych, Nancy Feaser.

I tu zaskoczenie, bo dokładnie ta sama polityk, we wrześniu tego roku, zdecydowała o zamknięciu wszystkich granic lądowych Niemiec i wprowadzeniu na nich kontroli. I to na najbliższe pół roku. Powodem była oczywiście obawa przed nasilającą się nielegalną migracją. I gdy wtedy Niemcy bali się migrantów, dziś, chcąc pokazać, że KE osiągnęła sukces, już zapominają o swym strachu, jednak nadal trzymają zamknięte granice. Nie słuchają też własnych ekspertów, a ci ostrzegają i to bardzo głośno.

Słysząc bowiem o planach otwarcia granic dla Rumunów i Bułgarów, alarm podnieśli niemieccy policjanci. W rozmowie z Bild, szef Federalnego Związku Policji, Heiko Teggatz, nie przebierał w słowach

- Coraz więcej państw europejskich korzysta obecnie z możliwości kontroli na granicach wewnętrznych, ponieważ Schengen nie działa. Teraz myślenie o dodaniu kolejnych państw do sieci Schengen jest czymś więcej niż tylko naiwnością! – grzmiał mundurowy.

Policjanci ostrzegają: potężny wzrost przestępczości

W ocenie niemieckich policjantów, na taką decyzję jest zbyt wcześniej, przynajmniej z punktu widzenia realnego bezpieczeństwa, a nie potrzeb politycznych. Na poparcie swych słów, policjanci przytaczają twarde dane, udostępnione przez niemieckie MSW. Z nich zaś wynika, że w 2023 roku tylko w samych Niemczech przestępcy z Bułgarii notowani byli 28 tys. razy, a z Rumunii aż 60 tys. razy. Dla porównania, w tym samym okresie, obywatele Włoch podpadli niemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości 20 tys. razy, a Francuzi zaledwie 6 tys. razy.

- Ta decyzja o przyjęciu to katastrofa dla bezpieczeństwa ludzi w Europie – ostrzega Heiko Teggatz.

Na nic jednak zdają się ostrzeżenia fachowców, bowiem decyzje o włączeniu dwóch państw do strefy Schengen były wymogiem politycznej konieczności. W ocenie specjalistów z Ośrodka Studiów Wschodnich, klasa rządząca musiała pochwalić się na koniec roku jakimś osiągnięciem.

„Akcesja Bułgarii i Rumunii należy do nielicznych pozytywnych wiadomości dla walczącej z poważnymi problemami strefy. W ostatnich miesiącach szereg państw (w tym Niemcy i Francja) przywróciło kontrole na jej wewnętrznych granicach, uzasadniając to presją migracyjną. Rozszerzenie Schengen (od stycznia będzie liczyć 29 członków) znalazło się też na krótkiej liście sukcesów, które na swoje konto może zapisać prezydencja Węgier w Radzie UE” – ocenia OSW.