Kierujący pracami komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych Dariusz Joński (KO) przekazał po środowym posiedzeniu, że 24 maja komisja zamierza skończyć prace. "Następnie pojawi się raport i przy raporcie jest wysoce prawdopodobne, że te wnioski do prokuratury się pojawią" - dodał.

"Złożyliśmy pięć zawiadomień do prokuratury"

W środę przed komisją jako pierwszy zeznawał dyrektor Departamentu Administracji Publicznej Najwyższej Izby Kontroli Bogdan Skwarka; przeprowadzał on kontrolę NIK dotyczącą przygotowań do wyborów korespondencyjnych na prezydenta RP, które miały odbyć się 10 maja 2020 r. Raport z tej kontroli zaprezentował prezes NIK Marian Banaś w maju 2021 r.

Reklama

Według NIK nie było podstaw prawnych do tego, by Prezes Rady Ministrów wydawał jakiekolwiek polecenia Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych związane z wykonaniem i realizacją wyborów prezydenckich 10 maja 2020 r. Izba skierowała też wówczas do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z organizacją wyborów przez zarządy Poczty Polskiej i PWPW.

Pytany, dlaczego NIK wszczęła tę kontrolę, Skwarka wyjaśnił, że do NIK o przeprowadzenie takiej kontroli zwrócili się obywatele niebędący parlamentarzystami i grupa parlamentarzystów. "My traktujemy wszystkie te wnioski o przeprowadzenie kontroli, skargi które napływają bardzo poważnie. I doszliśmy do wniosku, że jednak z racji i doniesień prasowych, i różnego rodzaju wagi podniesionych argumentów zarówno przez parlamentarzystów, jak i przez inne osoby, które do nas pisały, zaistniała konieczność podjęcia takiej kontroli" - powiedział Skwarka.

Pytany o wnioski tej kontroli, świadek odparł, że sekwencją tych wniosków były zawiadomienia do prokuratury. "Złożyliśmy pięć zawiadomień do prokuratury, czyli przeciwko byłemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, przeciwko byłemu szefowi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michałowi Dworczykowi - jako jedno zawiadomienie, przeciwko byłemu ministrowi Aktywów Państwowych Jackowi Sasinowi i podsekretarzowi stanu w ministerstwie Aktywów Państwowych - jako drugie zawiadomienie. Jeśli chodzi o MSWiA, to dotyczyło ono b. ministra Mariusza Kamińskiego, a jeśli chodzi o PWPW i Pocztę Polską, to dotyczyły zarządu PWPW i Poczty Polskiej" - wyliczał świadek.

Dopytywany, czy prokuratura wszczęła dochodzenie w tych sprawach, Skwarka odpowiedział, że "prokuratura w żadnej z tych spraw nie wszczęła postępowania". "My składaliśmy zażalenia co do postanowień prokuratury, natomiast prokuratura we wszystkich tych przypadkach odmówiła wszczęcia śledztwa" - przekazał.

Na pytanie, czy któraś z tych spraw jest jeszcze prowadzona, świadek powiedział: "Tak, jeszcze jest sprawa prowadzona, dlatego, że w jednej sprawie dotyczącej Poczty Polskiej sędzia nie zgodził się ze stanowiskiem prokuratury i nie utrzymał w mocy odmowy wszczęcia śledztwa i skierował sprawę z powrotem do prokuratury".

16 kwietnia 2020 r. ówczesny premier Mateusz Morawiecki wydał decyzję zobowiązującą PWPW do podjęcia działań przygotowujących wybory korespondencyjne. Decyzja ta zobowiązywała m.in. ministra spraw wewnętrznych i administracji do podpisania umowy z PWPW na wydrukowanie pakietów wyborczych, a szefa MAP do podpisania umowy z Pocztą Polską. MSWiA umowy nie podpisało, bo - jak twierdził b. doradca b. szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego - Wiktor Klimiuk do PWPW wysłano zamówienie Poczty Polskiej (24 kwietnia 2020 r.). Na realizację tego zamówienia również nie została zawarta umowa.

Klimiuk zeznał wcześniej podczas komisji śledczej, że zarząd PWPW rozpoczął realizację zamówienia Poczty Polskiej na druk pakietów wyborczych, w związku z tym umowa została zawarta, mimo że nie była podpisana.

"W raporcie NIK stwierdziliśmy, że niezawarcie umowy nie było z winy Poczty Polskiej"

Skwarka powiedział w środę, że w wyniku kontroli NIK stwierdzono, że PWPW przesłała do gabinetu ówczesnego ministra (SWiA) projekt umowy, ale nie dostała żadnej odpowiedzi, co z tą umową zrobić. Pytany, czy zlecenie Poczty Polskiej na wydruk kart przez PWPW było przedmiotem kontroli NIK - Skwarka odparł, że tak, ale było to zlecenie, a żadnej umowy między PWPW a Pocztą Polską nie było. "Minister Kamiński (ówczesny szef MSWiA - przyp. PAP) powołuje się w swoich wyjaśnieniach, że nie potrzebował podpisywania umowy z PWPW, bo była zawarta umowa między Pocztą Polską a PWPW. W aktach kontroli stwierdzono, że nie podpisano umowy między PWPW a Pocztą Polską, z wyjątkiem tego zlecenia" - dodał.

Skwarka mówił też przed komisją, że - aby Poczta Polska mogła podjąć działania - PWPW musiało wydrukować karty. "Między PWPW a firmą zewnętrzną była zawarta umowa na wydrukowanie kart, natomiast Poczta Polska zawarła, może ustną, ale na pewno nie pisemną, umowę na konfekcjonowanie odpowiedniej ilości z dwoma firmami. Tym dwóm podmiotom Poczta Polska wypłaciła zaliczki bez umowy. Umowa między tymi dwoma firmami a Pocztą Polską została podpisana 5 maja (2020 r. - przyp. PAP), a konfekcjonowanie kart zaczęto już w kwietniu" - zaznaczył.

Jak dodał, Poczta Polska zabiegała, by podpisać umowę z MAP; wysłała do Ministra Aktywów Państwowych projekt umowy i kilka kalkulacji. "W raporcie NIK stwierdziliśmy, że niezawarcie umowy nie było z winy Poczty Polskiej" - podkreślił Skwarka. Jak wyjaśnił, "najpierw MAP negocjował, potem projekt trafił to do prokuratorii generalnej, która go przetrzymała, a później PKW wydała uchwałę, że wybory się nie odbędą".

Skwarka pytany był też, dlaczego MSWiA i MAP nie zawarły umów z PWPW i Pocztą Polską - mimo decyzji premiera - oraz czy, według niego, ówcześni ministrowie Jacek Sasin i Mariusz Kamiński "celowo umyli ręce".

Według świadka ówczesny dyrektor Generalny MAP powiedział, że decyzja premiera wzbudzała wątpliwości. "W wystąpieniu NIK wskazujemy, że dyrektor ten miał prawne możliwości, aby zweryfikować swoje wątpliwości albo zaskarżyć tę decyzję. Zamiast to zrobić, przystąpił do realizacji decyzji, pisząc, że jest gotowy do zawarcia umowy" - powiedział. Jak dodał, nie wie, czy niezawarcie umowy między MSWiA a PWPW było działaniem celowym.

Pytany, czy działania Poczty Polskiej naraziły spółkę na szkodę, odpowiedział, że NIK złożyła do prokuratury zawiadomienie wskazujące, że Poczta nie podpisała umów i nie miała żadnych gwarancji, że te środki zostaną zwrócone. Jego zdaniem "jeżeli ktoś chce coś robić, a ktoś nie chce podpisać danej umowy, to jest czas, aby wystąpić do premiera, żeby powiedział jaki minister jest zobowiązany, aby ją podpisać".

Skwarka został też zapytany przez szefa komisji Dariusza Jońskiego (KO), czy - według niego - organizacja i przygotowanie wyborów korespondencyjnych 10 maja 2020 roku na podstawie decyzji Prezesa Rady Ministrów była zgodna z prawem. Świadek odparł, że decyzja ta "naruszała obowiązujące przepisy prawne". "Czyli była niezgodna z prawem, naruszając przepisy prawne w postaci wyłączenia stosowania, decyzją administracyjną, przepisów rangi ustawowej" - powiedział Skwarka.

Do samych wyborów nie było podstaw prawnych, aby przeprowadzić wybory

Następnie przed komisją stanął szef PKW Sylwester Marciniak, który powiedział, że przeprowadzenie wyborów prezydenckich 10 maja 2020 roku było nierealne. Dodał, że PKW 5 i 7 kwietnia 2020 r. wyraźnie stwierdziła, że takich możliwości nie ma pod względem organizacyjnym i prawnym.

Członkowie komisji pytali szefa PKW, czy 16 kwietnia 2020 roku istniał jakikolwiek przepis przewidujący głosowanie korespondencyjne dla wszystkich obywateli. Marciniak zwrócił uwagę, że ustawa z dnia 6 kwietnia 2020 roku została jedynie przyjęta przez Sejm. "Pełnej drogi legislacyjnej nie przeszła, nie została ogłoszona w Dzienniku Ustaw. Także tutaj odpowiedź jest jednoznaczna, że w tym okresie nie istniały podstawy prawne do wydania decyzji" - zaznaczył Marciniak.

Na pytanie, czy ktoś z polityków ówczesnej partii rządzącej konsultował się z kimś z PKW w sprawie przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych 10 maja 2020 r., Marciniak odparł: "W moim przypadku nie". Natomiast - jak dodał - "na tyle, co się orientuje to również z pozostałymi członkami PKW nie były przeprowadzane żadne konsultacje związane chociażby z tą ustawą z dnia 6 kwietnia".

Dopytywany, czy jakieś inne kwestie były konsultowane z PKW dotyczące działań legislacyjnych w sprawie tych wyborów, szef PKW powiedział, że "jeżeli chodzi o działania legislacyjne, to nie było tego typu spotkań". "Raz tylko na początku bodajże kwietnia (2020 r.) zadzwonił pan (ówczesny) wicepremier Jarosław Gowin do sekretariatu Krajowego Biura Wyborczego, że chciałby się spotkać z przewodniczącym PKW. I była kwestia, czy można przekazać numer telefonu. Powiedziałem, że nie ma przeszkód, można przekazać. I wówczas pan wicepremier zadzwonił i spotkał się ze mną" - przekazał Marciniak.

Joński powiedział dziennikarzom po zakończeniu środowego posiedzenia, że dyrektor NIK potwierdził, że prawie do samych wyborów, które były zaplanowane na 10 maja 2020r. nie było podstaw prawnych, aby przeprowadzić wybory korespondencyjne.

Szef komisji dodał, że od drugiego świadka, którym był szef PKW, komisja dowiedziała się, że na żadnym etapie legislacyjnym w Sejmie i prac rządu nie był konsultowany. "Jedynie w Senacie pan przewodniczący był zapytany o zdanie, a tak to po prostu politycy zmieniali prawo, zabierali kompetencje PKW, przekazywali je do Poczty Polskiej i PWPW, nawet nie informując. Okazuje się, że szef PKW dowiadywał się, krótko mówiąc, o wszystkim z mediów" - powiedział Joński.

Pytany, czy pojawią się jakieś wnioski do prokuratury, przekazał, że 24 maja komisja zamierza skończyć prace. "Taki jest harmonogram na dzisiaj. Następnie pojawi się raport i przy raporcie jest wysoce prawdopodobne, że te wnioski do prokuratury się pojawią" - oświadczył poseł KO.

Joński przekazał też, że następne przesłuchanie planowane jest w dniach 16-17 kwietnia. Dodał, że pierwszego dnia przesłuchany zostanie jeden z pracowników Poczty Polskiej, "który pojechał do ministerstwa cyfryzacji i przegrał dane osobowe obywateli", oraz b. minister zdrowia Łukasz Szumowski. Szef komisji poinformował, że następnego dnia, 17 kwietnia przesłuchany zostanie b. minister cyfryzacji Marek Zagórski.

autor: Edyta Roś, Olga Łozińska