"Jeżeli ta procedura nie zostanie wykonana, to osocze musi podlegać czteromiesięcznej karencji, zanim zostanie wydane do lecznictwa, pod warunkiem, że jego dawca zgłosi się po tym czasie do jednostki służby krwi i zostanie przebadany” – zauważa profesor.

Z kolei procedura inaktywacji, jak wskazano w piątek w artykule zatytułowanym „Szansa na lek zaczyna nam uciekać”, wyklucza produkcję leku, który miałby być podawany chorym na COVID-19 i produkowany przez Biomed Lublin. Gazeta przypomniała, że trzy tygodnie temu ogłoszono, że Biomed Lublin będzie brał udział w projekcie dotyczącym produkcji leku bazującego na osoczu ozdrowieńców. Dodała, że firma jako jedyna w regionie ma opatentowaną technologię izolowania przeciwciał z osocza ludzkiego, ale produkcja nie ruszyła, bo do firmy nadal nie dostarczono osocza.

"Firma podaje, że zebrano już ponad 400 litrów osocza, ale w większości poddano je tzw. inaktywacji, co wyklucza produkcję leku ze skoncentrowaną dawką immunoglobulin, który mógłby ochronić chorych na Covid-19. W Polsce jest już kilkanaście tysięcy ozdrowieńców, którzy zgłaszają się i oddają osocze. Ale pobór w regionalnych centrach krwiodawstwa i krwiolecznictwa odbywa się według innej procedury niż ta, która jest potrzebna do produkcji skutecznego leku przeciw wirusowi" - czytamy w dzienniku.

Odnosząc się do artykułu prof. Radziwon stwierdził, że współwłaściciel Biomed-Lublin Waldemar Sierocki był informowany o procedurze pozyskiwania osocza i konieczności jego inaktywacji przed zamrożeniem w kwietniu i ponownie w maju tego roku, jeszcze przed uzyskaniem finansowania projektu przez Agencję Badań Medycznych.

Reklama

Dodał, że przedstawicielki Instytutu Hematologii i Transfuzjologii, współrealizatora projektu (m.in. prof. Jolanta Antoniewicz-Papis, prof. Magdalena Łętowska, prof. Elżbieta Lachert), które brały udział w określaniu procedury pobierania osocza od ozdrowieńców COVID-19 jako jedyne nie wyraziły zgody na zmianę obowiązujących zaleceń i dopuszczenie do wykonywania procedury redukcji patogenów w osoczu po jego rozmrożeniu, przed wydaniem do lecznictwa, co dawałoby możliwość wydania osocza także do celów projektu.

Zwrócił też uwagę na fakt, że wstępne warunki jakościowe osocza zostały przedstawione przez Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 1 w Lublinie dopiero na początku czerwca.(PAP)

autorka: Klaudia Torchała