Mała liczba wykonywanych testów w początkowej fazie epidemii jest wskazywana jako jeden z głównych błędów brytyjskiego rządu. Jeszcze na początku kwietnia wykonywano ich niespełna 10 tys. dziennie, podczas gdy w Niemczech było to ok. 40-50 tys.
Według cytowanych przez Sky News źródeł, głównie anonimowo wypowiadających się urzędników ministerstwa zdrowia, system przeprowadzania testów i zbierania danych był kompletnie niedostosowany do rozmiaru wyzwania, a gdy rząd doszedł do wniosku, że laboratoria publicznej służby zdrowia nie są w stanie temu podołać i rozpoczął współpracę z komercyjnymi, w danych panował taki chaos, że nie wiadomo było, ile tych testów faktycznie przeprowadzono.
Sytuację jeszcze się pogorszyła, gdy minister zdrowia Matt Hancock publicznie obiecał, że do końca kwietnia wykonywanych będzie przynajmniej 100 tys. testów dziennie, co spowodowało presję, by na przeprowadzanych wówczas codziennie konferencjach prasowych, na których podawano statystyki, można było pokazywać, że ta liczba systematycznie wzrasta.
Jak twierdzą cytowane przez Sky News źródła, wskutek braku centralnego systemu zbierania i opracowywania danych dochodziło do takich sytuacji, że przed konferencjami urzędnicy ministerstwa dzwonili do poszczególnych laboratoriów pytając o liczbę wykonanych testów i zbierali te dane zapisując długopisem na kartce, a następnie je podsumowując. A wobec presji związanej z czasem i oczekiwaniem poprawy, procedury nie zawsze były dotrzymywane, a zatem nie ma żadnej pewności, co do dokładności tych danych.
Dodatkowym problemem była sprawa zestawów do samodzielnego pobierania próbek, z których duża część nie została odesłana lub przyszła zbyt późno, wskutek czego próbki stały się bezużyteczne. Szczególne wzmożenie wysyłki tych zestawów nastąpiło tuż przed terminem, który rząd wyznaczył sobie na osiągnięcie poziomu najpierw 100 tys., a później 200 tys. dziennie, gdyż testy wysłane zaliczano do statystyk.
Jak wynika z bieżących danych ministerstwa zdrowia, od początku epidemii łączna liczba wykonanych i wysłanych testów to niespełna 11,3 mln, podczas gdy faktycznie wykonanych - ponad 8,5 mln.
Wprawdzie Sky News zaznacza, że opisane historie dotyczą początkowych tygodni, ale też wskazuje, że konsekwencje tego chaosu nadal są odczuwalne. Przypomina, że w zeszłym tygodniu skorygowano statystyki potwierdzonych przypadków koronawirusa zmniejszając ich liczbę o ponad 30 tys. osób, bo jak się okazało zostały one policzone dwukrotnie. Z kolei w tym tygodniu dwukrotnie zrewidowano liczbę przeprowadzonych testów - najpierw zmniejszając ją o 10 tys., a później zwiększając o 20 tys.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ ap/