Z Arkadiuszem Jakubikiem (aktorem filmowym, telewizyjnym i teatralnym, wokalistą rockandrollowej formacji Dr Misio) rozmawia Konrad Wojciechowski
Czy mogę prosić estradowego doktora o poradę lekarską?

Zrobię, co mogę.

Od jakiegoś czasu nie cieszą mnie sukcesy naszych sportowców, bo politycy w kółko gadają o patriotyzmie, a mnie od wałkowania tematu polskości już się odechciewa kibicować… Co robić?
Reklama

Mniej więcej rok temu otworzyliśmy w jednym ze szpitali specjalny oddział zamknięty, który leczy chorych na niedobory polskości i patriotyzmu. Każdy Polak i nie-Polak może się zgłosić i poddać naszej sprawdzonej terapii. Najpierw przeprowadzimy badania u pacjenta, sprawdzając, co z tym patriotyzmem jest nie tak. Postawimy diagnozę i zaordynujemy leczenie. Wypuszczamy ludzi, którzy na pewno będą kibicować polskim sportowcom... No dobrze, pożartowaliśmy. A zupełnie poważnie dodam – jako zagorzały fan piłki nożnej – że jak przyjdzie nam kiedyś we dwóch obejrzeć mecz, to wstanę podczas hymnu i będę go śpiewał razem z Biało-Czerwonymi na boisku.

A ja myślałem, że będzie pan razem ze mną nie kibicował.

(śmiech) Nie, nie. Jak można nie kibicować? Tego nigdy nie zrozumiem. Są oczywiście przypadki nieuleczalne, tak jak pan, ale nic na to nie poradzimy. Medycyna bywa czasami bezradna.

Kolegów nie irytuje pański kibicowski patriotyzm?

Mamy w zaprzyjaźnionym gronie klub kibica i oglądamy wspólnie mecze piłkarskiej reprezentacji. Razem z moim bratem zawsze wstajemy podczas hymnu i śpiewamy „Mazurka Dąbrowskiego”. Na poważnie, bez żadnej „beki”, choć i bez przesady. Odczuwamy taką naturalną potrzebę. Ale nie mamy problemu z tym, że nie wszyscy z naszych przyjaciół wstają i śpiewają. Niektórzy patrzą na nas z pobłażliwym uśmieszkiem. Ich prawo. Ale jako gospodarz nigdy nie odważyłbym się rzucić do zaproszonego kolegi: „Ej, no weź, jest hymn polski, a ty pijesz browar?”.

Czy nie mamy inflacji pojęcia patriotyzmu w naszym kraju?

Ja nie mam przesytu bycia Polakiem i patriotą. I nie wstydzę się słowa „patriotyzm”. Nie chcę stosować upraszczającego podziału na „my” i „oni”. Nie. Bycie Polakiem jest ważną częścią mojego życia. Trawestując słowa Andrzeja Wajdy: „Mówię po polsku, myślę po polsku i czuję po polsku.” Chociaż przez cały czas zadaję sobie pytanie, co to znaczy dzisiaj Polska? Czy to „Mazurek Dąbrowskiego”, biało-czerwona flaga, Konstytucja 3 maja, marsze niepodległości? Co to dzisiaj znaczy?

Można by zapytać polityków od lewa do prawa i każdy odpowie co innego.

Staram się być możliwie najdalej od polityki, ale i od tych wszystkich – proszę wybaczyć – medialnych nagłówków, które podgrzewają nastroje. Mam swoją Polskę, którą kocham i do której jestem przywiązany. Moją Polską jest dom na wsi, moja rodzina – żona, dwóch synów i psiak Bazyli, przecudowny jack russell terier. A także Puszcza Chojnowska, którą widzę za domem, i pobliski cmentarz, gdzie leżą pochowani moi rodzice. Musieliśmy z żoną dobudować pięterko nad ich grobem, bo jak powiedział opiekujący się cmentarzem pan Karol: „Panie Areczku, musi pan sobie tu pięterko wybudować, bo chyba ksiądz za panem nie przepada i pan tutaj kwatery nie dostanie”. Faktycznie, ksiądz podyktował zaporową cenę.