Mickiewiczowi, do którego silniej mówiły serce i wiara niż mędrca szkiełko i oko, to by się nie spodobało, a jednak są na świecie ludzie, którzy dziedzinę będącą dotąd przede wszystkim domeną serca chcą całkowicie unaukowić. Mowa o efektywnych altruistach i ich pomyśle na zrewolucjonizowanie filantropii. Mogli państwo o tym słyszeć przy okazji afery wokół upadku giełdy kryptowalut FTX – jej założyciel Sam Bankman-Fried był jednym z najhojniejszych darczyńców organizacji promujących ten model altruizmu. Ale do efektywnych miliarderów należą także tacy, który nie są oszustami, jak chociażby współtwórca Skype’a Jaan Tallinn, współzałożyciel Facebooka Dustin Moskovitz, czy – last but not least – Bill Gates. Wszyscy oni promują działania, które mają prowadzić do największego możliwego dobra w przeliczeniu na nakłady czasu i pieniędzy. Według opublikowanego w październiku 2022 r. raportu „Citi GPS Philanthropy and the Global Economy” roczne wydatki charytatywne wynoszą ok. 550 mld dol. Ideolodzy efektywnego altruizmu – Peter Singer, William MacAskill czy Toby Ord – uważają, że ogranicza on marnotrawstwo, i pomagają w rozwiązaniu najpoważniejszych globalnych problemów. Czyż to nie brzmi rozsądnie?

Altruizm Singera

Zrozumieć efektywny altruizm pomaga wykład Petera Singera, który dał on w 2014 r. w ramach słynnej popularnonaukowej platformy TEDx. Singer pyta słuchaczy, czy udzieliliby pomocy leżącej nieruchomo na środku ulicy dwulatce. Większość publiczności nie ma wątpliwości: zareagowaliby natychmiast. Singer przedstawia jednak reportaż z Chin, gdzie kamery przemysłowe zarejestrowały potrącenie dziewczynki i obojętnie mijających umierające dziecko przechodniów. Oburzające? Owszem. Ale czy nie jest równie oburzające – zwraca uwagę Singer – że z równą obojętnością niemal wszyscy traktujemy 19 tys. dzieci, które codziennie umierają na ulicach najbiedniejszych miast świata? To, że są daleko i poza zasięgiem wzroku, nie ma moralnego znaczenia. – Fakt, że nie są tuż przed nami czy że są innej narodowości lub rasy, nie wydaje mi się moralnie istotny. Naprawdę ważne jest to, czy możemy zmniejszyć liczbę ofiar. Czy możemy uratować niektóre z tych 19 tys. dzieci? – pyta filozof retorycznie. Zdobywa już nie tylko uwagę publiczności, lecz także jej poruszone świeżo nabytymi wyrzutami sumienia serca. W dalszej części wykładu Singer zachęca ją do przeanalizowania konsumpcyjno-hedonistycznego stylu życia i odkrycia wydatków, z których można łatwo zrezygnować. Nie musi chodzić o rezygnację z wakacji, ale chociażby z kupna butelkowanej wody, gdy ta pochodząca z kranu też nadaje się do picia. Zaoszczędzone pieniądze można przekazać organizacjom charytatywnym, które dostały od efektywnych altruistów znak jakości (informację o nich można pozyskać ze strony GiveWell.org, której twórcy oceniają wiarygodność poszczególnych fundacji).

Matka Teresa z Kalkuty czy Brat Albert Chmielowski nie zdobyliby aprobaty efektywnych altruistów

Reklama

Rdzeniem efektywnego altruizmu jest obliczalność wyniku danej akcji pomocowej: musimy wiedzieć, jakie dobra za jaką kwotę kupujemy. – Wyszkolenie psa przewodnika tak, aby mógł być skuteczną pomocą dla osoby niewidomej, kosztuje ok. 40 tys. dol. Wyleczenie niewidomego w kraju rozwijającym się z jaglicy (infekcji bakteryjnej oczu – red.) kosztuje 20–50 dol. Więc albo zapewnisz jednego psa przewodnika dla jednego niewidomego Amerykanina, albo wyleczysz 400–2000 osób ze ślepoty – daje przykład Singer, dla którego wybór w tym przypadku jest oczywisty. Oksfordzki filozof Toby Ord, twórca inicjatywy Giving What We Can, w ramach której ludzie zobowiązują się do przekazywania na cele charytatywne 10 proc. swojego dochodu, obliczył, że przekazując taką część zarobków na leczenie ślepoty w krajach rozwijających się, może w ciągu swojej kariery akademickiej pomóc odzyskać wzrok ok. 80 tys. osób, samemu wciąż wiodąc życie na wysokim poziomie.

Według trzeciego z twórców koncepcji efektywnego altruizmu Williama MacAskilla, również oksfordczyka, o tym, czym zajmą się filantropi, powinny decydować ranga i skala problemu, koszt jego rozwiązania i stopień, w jakim był on dotąd zaniedbywany (im bardziej, tym bardziej warto się nim zająć). MacAskill zwraca np. uwagę na to, że rocznie 50 mld zwierząt, często hodowanych w skandalicznych warunkach, jest poświęcanych na ołtarzu ludzkiej konsumpcji. Mimo że jest ich ok. 3 tys. razy więcej niż bezdomnych zwierząt domowych, otrzymują one zaledwie jedną pięćdziesiątą funduszy od darczyńców, a dodatkowe pieniądze mogłyby mieć naprawdę transformujący wpływ na ich byt.

Filozof dodaje, że w ramach efektywnego altruizmu mieszczą się także działania mające na celu uniknięcie wojny jądrowej czy zagrożeń wynikających z rozwoju sztucznej inteligencji. Wielki kaliber.

Czy WOŚP jest efektywna?

Efektywny altruizm każe nam połączyć naturalną empatię z rozumem i tak opisany nie wydaje się szczególnie kontrowersyjny. Możemy odczuwać pokusę, by zacząć się zastanawiać, czy np. jesteśmy efektywnymi altruistami, wrzucając datki do puszek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Sprawdźmy.

Na stronie WOŚP czytamy: „Chcemy wygrać z sepsą! (...) Jak wynika z najnowszych badań, w skali globalnej sepsa jest przyczyną 20 proc. wszystkich zgonów. (...) Dla przeżycia chorego, u którego wystąpiła sepsa, kluczowe jest jak najszybsze rozpoznanie i włączenie właściwego leczenia – optymalnie w ciągu pierwszej godziny (...) Właśnie dlatego WOŚP chce wyposażyć szpitale w urządzenia pozwalające na przyspieszenie diagnostyki zakażeń...”. Brzmi jak efektywny altruizm? Brakuje jednak zapewnienia, że organizatorzy zbiórki zrobią wszystko, by zakupiony sprzęt faktycznie spełniał swoją funkcję, a potem zmierzą i zdadzą raport z efektów, pokazując spadek liczby zgonów na sepsę. Takiego zapewnienia nie ma, bo jego realizacja byłaby karkołomna. Sami organizatorzy stwierdzają, że liczba przypadków sepsy jest w Polsce silnie niedoszacowana. Monitorowanie zakażeń kuleje, a to stawia pod znakiem zapytania możliwość przedstawienia wiarygodnego raportu z efektywności wydatków WOŚP. Nie jest to więc akcja, którą można by wpisać w popularny ostatnio model altruizmu. Ale uwaga: to, że WOŚP nie jest altruistycznie efektywna, wcale nie oznacza, że jest przez to mniej wartościowa!

Koncentracja na mierzalności efektów jest silnym ograniczeniem. Po pierwsze dlatego, że nie wszystko da się przełożyć na liczby. Czy osoba, która poświęca swój czas na pocieszanie umierających w hospicjum, jest mniej skuteczna w swojej pomocy, niż gdyby spędzała czas na, dajmy na to, promocji profilaktyki raka szyjki macicy? Niekoniecznie. To nieporównywalne rodzaje pomocy – wartościowe każdy na swój sposób.

Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.