Naukowcy z kilku ośrodków, m.in. z francuskiego Centre National de la Recherche Scientifique (CNRS), sprawdzali rolę planktonu w procesach naturalnego transportu węgla w oceanach: z powierzchniowych warstw wody - w stronę dna.

Niezmiernie liczne, ale drobne jednokomórkowe organizmy - fitoplankton, są niepozornym, ale w praktyce najważniejszym "wehikułem" dla węgla w morzach i oceanach na Ziemi. Glony te przeprowadzają proces fotosyntezy, wiążąc węgiel w swoich tkankach podobnie, jak to robią rośliny na lądach.

Kiedy plankton obumiera - jego komórki, żyjące dotychczas blisko powierzchni oceanu, ulegają rozkładowi i zamieniają się w coś określanego mianem "morskiego śniegu". W praktyce oznacza to, że toną w wodzie i opadają w stronę dna. Tonąc, część tych drobnych cząstek zbija się w konglomeraty, mogące osiągać kilka centymetrów. Proces opadania niektórych takich płatków trwać tygodniami. Część tej materii ulega rozkładowi przez bakterie albo jest zjadana przez ryby. Część jednak opada na dno i pozostaje tam jako warstwa bogatej w węgiel materii organicznej. Ocenia się, że taka właśnie struktura pokrywa trzy czwarte dna głębokiego oceanu.

W ramach nowych badań naukowcy przeanalizowali zbiór pochodzących z całego świata, dostarczanych przez statki oceanograficzne danych, zgromadzonych od lat 70. XX wieku. W efekcie opracowali cyfrową mapę strumieni materii organicznej w oceanach Ziemi.

Reklama

Na nowo oszacowali też skalę magazynowania węgla i obecnie mówią o 15 gigatonach rocznie. W stosunku do danych z wcześniejszych badań (11 gigaton rocznie), publikowanych przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) w raporcie z 2021 roku, oznacza to wzrost o około 20 proc.

To nowe oszacowanie zdolności oceanów do gromadzenia dwutlenku węgla stanowi znaczny postęp w sposobie rozumienia procesów wymiany węgla pomiędzy atmosferą a oceanem w skali globalnej - podkreślają autorzy publikacji (DOI 10.1038/s41586-023-06772-4). Podkreślają oni, że ten proces absorpcji odbywa się w skali dziesiątków tysięcy lat, dlatego nie wystarczy, aby zrównoważyć wykładniczy wzrost emisji CO2, związany z rozwojem przemysłu na świecie od lat 50. XVIII wieku. Autorzy badania zaznaczają jednak rolę ekosystemów morskich jako głównego czynnika w regulowaniu klimatu globalnego w dużej skali czasowej. (PAP)