Wspomniany kryzys dotyka przede wszystkim mężczyzn. Ich odsetek deklarujący posiadanie co najmniej 6 bliskich przyjaciół spadł w okresie pomiędzy 1990 a 2021 rokiem o połowę (z ponad 50 do 25 proc.). Jeden na pięciu samotnie żyjących mężczyzn twierdzi, że nie ma bliskich przyjaciół.

Ma to swoje poważne negatywne skutki – czytamy. Badania pokazują, że społeczna izolacja osłabia układ odpornościowy oraz zwiększa prawdopodobieństwo zapadnięcia na takie schorzenia jak choroba Alzheimera, wysokie ciśnienie krwi, zaburzenia snu, choroby serca, cukrzyca czy nowotwory. Zdaniem niektórych badaczy przyczynia się także do nasilenia społecznej przemocy.

Przyczyny kryzysu

Dlaczego mężczyźni mają tak duże problemy z budowaniem i utrzymywaniem przyjaźni? – pyta retorycznie Vox. Jednym z głównych powodów jest długie mieszkanie z rodzicami, które nie sprzyja społecznej aktywności. Kolejnym są przekształcenia zachodzące na rynku pracy, w tym telepraca, częste zmiany zatrudnienia i wydłużenie czasu pracy.

Reklama

Ważną częścią problemu jest kultura i socjalizacja. Na Zachodzie nadal dominuje model, w którym chłopcy są wychowywani na twardzieli i stoików, którzy nie mają prawa do słabości. Dzieje się to kosztem emocjonalnego rozwoju i zdolności do budowania głębokich więzi. Badania pokazują, że mężczyźni znacznie rzadziej od kobiet dzielą się z innymi swoimi emocjami i uzyskują od nich psychiczne wsparcie.

Najbardziej tragiczną konsekwencją społecznej izolacji mężczyzn są samobójstwa. Mężczyźni ponad czterokrotnie częściej odbierają sobie w USA życie niż kobiety.

Jedną z recept na poprawę sytuacji może język – wynika z artykułu. Psycholog kliniczny Ronald F. Levant zwraca uwagę na niezdolność mężczyzn do przekładania własnych stanów emocjonalnych na słowa. Badanie, którego jest współautorem, wskazuje, że mężczyźni z powyżej wskazanym problemem mają niższą satysfakcję z posiadanych relacji, jakość relacji oraz większy lęk przed intymnością.

Może pora przedefiniować, co to znaczy być „dobrym mężczyzną”.