Pomimo protestu części członków Rady Medycznej wobec działań premiera nie są planowane zmiany w polityce epidemicznej. Po stronie rządu panuje przekonanie, że obecnie nie da się nic zmienić, a V fala nie będzie zbyt ostra. Cały wysiłek jest obecnie skierowany na przeforsowanie ustawy dającej pracodawcom możliwość kontrolowania pracowników na obecność COVID-19.
W piątek w południe podczas spotkania premiera z Radą Medyczną 13 z 17 członków złożyło rezygnację. Mateusz Morawiecki ją przyjął i powiedział, że odniesie się szerzej do tej sytuacji w poniedziałek. Zapytaliśmy w nieoficjalnych rozmowach o powody rezygnacji. - Nie chcemy autoryzować kolejnych zgonów - to słowa, które słyszymy od kilku osób z rady, która została powołana w listopadzie 2020 r. Dodają, że poziom manipulacji ze strony rządu w kwestii walki z pandemią był za wysoki. Działania PR-owe w zamian za ludzkie życie, hipokryzja, brak sprawczości - to lista zarzutów. Jeden z naszych rozmówców mówi, że dla niego kroplą, która przelała czarę goryczy, była sytuacja, w której premier, dziękując za wszystkie rady, przyznał wprost, że on i minister by się chętnie do nich stosowali, ale… nie mogą. - Dla mnie to był dowód hipokryzji i - nie ma innego słowa - ściemy, w której uczestniczymy - mówi jeden z członków. Kolejny dodaje, że to, co robił rząd, szczególnie w ostatniej IV fali, było pozwoleniem na umieranie ludzi. - Znali nasze prognozy, już od wakacji było wiadomo, co się będzie działo w trakcie tej fali, ale mimo to nie zostały podjęte żadne działania - mówi kolejny. Jeszcze inny nasz rozmówca dodaje, że „było wiadomo, że będą umierać ludzie i że dotknie to 70-80-latków. To ich dotyczą nadmiarowe zgony. Rząd dobrze znał te analizy. I znał konsekwencje braku działania” - dodaje.