Do tradycyjnych ruchów anarchistycznych i antysystemowych, promujących zajmowanie cudzych nieruchomości w celu rzekomej ochrony praw osób bez dachu nad głową, dołączyły dobrze zorganizowane mafie lokatorskie - uważa Miranda. Dodał, że tysiące właścicieli czuje się opuszczonych przez państwo, które poprzez brak polityki mieszkaniowej przerzuciło problem na właścicieli. Coraz bardziej agresywni "okupas" czerpią korzyści z obecnej sytuacji prawnej - ocenia szef ONAO.
Według organizacji, obecnie w Hiszpanii nielegalnie zajętych jest co najmniej 120 tys. domów i mieszkań należących do banków, funduszy inwestycyjnych i osób prywatnych, a rząd nie ujawnia prawdziwej skali tego zjawiska.
Rośnie też liczba skarg składanych na policję w związku z włamaniami do nieruchomości w celu ich zajęcia. Jak podaje MSW, w 2020 roku było ich 14,7 tys., czyli o ponad 40 proc. więcej niż w 2015 roku.
"Obecny socjalistyczno-komunistyczny rząd Hiszpanii wspiera +dzikich lokatorów+, a przestępcy korzystają z tego włamując się do mieszkań, zajmując je, a później nawet podnajmując za opłatą" - twierdzi Miranda. Według niego, zajmowanie mieszkań to zjawisko polityczne. "Istnieje, ponieważ lewica chce, by istnieli +okupas+ (...), wszystkie propozycje parlamentarne ze strony prawicowych ugrupowań - Partii Ludowej, Vox i Ciudadanos - w celu rozwiązania problemu są systematycznie odrzucane przez lewicę" - wyjaśnia w rozmowie z PAP.
Zdaniem Mirandy, Hiszpania powinna dostosować swoje prawo do przepisów większości państw UE, w których chroni się właścicieli nieruchomości. ONAO zamierza zwrócić się do Parlamentu Europejskiego o uchwalenie prawa wspólnotowego, które skutecznie chroniłoby własność prywatną. Na razie organizacja opowiada się za pilnymi zmianami prawnymi w Hiszpanii, ale - jak twierdzi Miranda - "słucha nas tylko prawicowa opozycja".
"Tu nie chodzi o biednych ludzi, to pretekst, naprawdę mamy do czynienia z wojną ideologiczną, w której zajmowanie mieszkań jest stosowane jako broń ze strony ruchów komunistycznych. Kwestionowana jest własność prywatna, ofiary tracą zaufanie do państwa prawa, a przy tym buduje się klientelę dla ruchów komunistycznych" - mówi Miranda. Uzupełnia, że wskutek działalności "okupas" straty ponoszą tysiące rodzin, a "prawo broni przestępców, ponieważ zajmowanie mieszkań odbywa się bez konsekwencji, a na procederze korzystają zorganizowane mafie".
Zgodnie z obowiązującym w Hiszpanii prawem, szybka eksmisja, czyli niewymagająca wyroku sądu, jest możliwa tylko w przeciągu 48 godzin od nielegalnego zajęcia lokalu. Szef ONAO twierdzi jednak, że "okupas" często wcześniej przygotowują np. rachunki za zamówienia na wynos dostarczane pod dany adres, które następnie okazują policji przekonując, że od dawna zajmują nieruchomość. "Wówczas sprawę musi rozstrzygnąć sąd, a to trwa bardzo długo; przez ten czas dzicy lokatorzy bezkarnie korzystają z mieszkania" - komentuje Miranda. Dodatkowo podczas pandemii Covid-19 rząd zabronił eksmisji dzikich lokatorów znajdujących się w trudnej sytuacji.
Hiszpańskie media informują o przypadkach rażących nadużyć ze strony "okupas" i bezradności właścicieli.
W Saragossie dzika lokatorka zwróciła się do policji o pomoc w powrocie do mieszkania, które nielegalnie zajmowała - napisał kilka dni temu dziennik "Heraldo de Aragon". Właściciel zapłacił kobiecie za opuszczenie mieszkania, ale ona zmieniła zdanie i zażądała możliwości powrotu. Powiedziała policji, że potrzebuje pozostawionych w lokalu leków, funkcjonariusze umożliwili jej wejście do lokalu, ponieważ nie było sądowego nakazu eksmisji. "Nie rozumiem tego prawa, to moje mieszkania, a dzika lokatorka dzwoni na policję, która pozwala jej wejść, chociaż wcześniej dobrowolnie je opuściła" - zaznaczył właściciel.
Okupas w Massalfassar w Walencji, o których informowały media w związku z zastraszaniem sąsiadów, tydzień temu opuścili mieszkanie po otrzymaniu kilku tysięcy euro wykupu od właściciela, którym był jeden z banków.
Na początku sierpnia telewizja Antena3 informowała o 90-letniej kobiecie, która po powrocie ze szpitala zastała swoje mieszkanie zajęte przez pomoc domową. Osoba ta wykorzystała nieobecność właścicielki, wymieniła zamki i zasiedliła lokal.
Miranda przekazał PAP, że w piątek napadnięto na biuro ONAO w Collado Villalba koło Madrytu. W lokalu, w którym ofiary dzikich lokatorów mogły się zwrócić o pomoc prawną nieznani sprawcy już po raz drugi wybili szyby i zniszczyli sprzęt biurowy. "Jesteśmy na pierwszej linii walki przeciwko nielegalnemu zajmowaniu mieszkań – powiedział Miranda. – Stawiamy czoła radykałom popieranym przez grupy socjalistyczno-komunistyczne. Będziemy walczyć dotąd, aż skończymy z tym procederem w Hiszpanii i w Europie".
Z Saragossy Grażyna Opińska (PAP)