Ruch pasażerów w miastach może zmniejszyć się o od 3 do 30 proc., pod warunkiem upowszechnienia telepracy. Telepracę wymyślono w USA przed 50 laty w reakcji na szok naftowy, ale liderem w tej dziedzinie jest Dania. Telepracy będzie więcej, bo to sposób na ratowanie środowiska.

Motywacje do upowszechniania telepracy zmieniały się w ostatnich dziesięcioleciach. Jej idea narodziła się w Stanach Zjednoczonych, gdy nagły skok cen paliw na początku lat 70. XX wieku w znacznym stopniu sparaliżował ruch samochodów osobowych i transportu ciężarowego. Dostrzeżono wówczas, że przynajmniej część obowiązków pracownicy, zwłaszcza biurowi, mogą wykonywać z domu. Później jedną z przyczyn rozwoju telepracy stała się optymalizacja kosztów – wielu pracodawców dostrzegło w niej okazję do zmniejszenia powierzchni biurowych. Obecnie i w przyszłości ważną przyczyną może być chęć zmniejszenia emisji spalin silnikowych.

Na ten właśnie ekologiczny aspekt rozwoju telepracy zwraca uwagę opublikowana w maju 2019 r. prognoza OECD dotycząca długookresowych perspektyw rozwoju transportu na świecie (ITF Transport Outlook 2019). Eksperci OECD spodziewają się, że przy obecnych tendencjach w rozwoju gospodarczym, wielkość transportu pasażerskiego i ciężarowego może się w najbliższych trzech dekadach nawet potroić. W przypadku transportu osób, ruch może wzrosnąć z 44 bilionów pasażerokilometrów w 2015 r. do 122 bln pasażerokilometrów w roku 2050. Nawet przy pełnej realizacji światowych zobowiązań dotyczących ochrony środowiska emisja spalin przez środki transportu wzrośnie do połowy obecnego stulecia o 60 proc.

Perspektywa ekologicznej katastrofy skłania do poszukiwania rozwiązań zaradczych. Jednym z nich jest zachęcanie do wykonywania pracy z domu, aby ograniczyć w ten sposób potrzebę korzystania z transportu. Nie każdy rodzaj pracy można prowadzić zdalnie, dlatego trudno liczyć, że ten sposób jej wykonywania całkiem weźmie górę nad codziennym stawianiem się w miejscu pracy wskazanym przez pracodawcę. Zastosowanie takiego rytmu nadaje się w przypadku pracy biurowej, w usługach, projektowaniu, edukacji, generalnie w przypadku pracy umysłowej, a nie fizycznej. Telepraca, powiązana z rozwojem internetu, tworzy warunki dla powstawania nowych zawodów i nowych miejsc zdalnej pracy.

Dania jest na razie jedynym przykładem kraju, w którym już teraz ponad połowa pracowników przynajmniej częściowo wykonuje swoją pracę zdalnie. Więcej tamtejszych pracowników (51,8 proc.) deklaruje, że doświadczyło telepracy niż takich, którzy nigdy jeszcze w ten sposób jej nie wykonywali. W najbardziej rozwiniętych krajach świata więcej jest nadal osób, które nie mają jeszcze doświadczeń w telepracy niż takich, które przynajmniej okazjonalnie ją wykonują. Najbardziej zbliżona do Danii jest pod tym względem Finlandia (46,8 proc. czasami tak pracuje) oraz Szwecja (45,8 proc.).

Reklama

W Polsce zakres telepracy jest znacznie skromniejszy. Okazjonalnie ma z nią do czynienia mniej niż jedna czwarta pracowników (22,8 proc.), nigdy jej nie doświadczyło 77,2 proc. To przeciętny wynik na tle europejskim, a nawet nieco lepszy niż np. w Niemczech (gdzie jakaś forma telepracy jest udziałem jedynie 18,5 proc. pracowników) lub w Hiszpanii (17,3 proc.). Najmniej doświadczeń ma w tej dziedzinie Słowacja, gdzie telepraca obejmuje jedynie 12,5 proc. pracowników.

Poszczególne kraje stosują różne definicje telepracy, co – jak zastrzegają autorzy prognozy OECD – utrudnia dokładne międzynarodowe porównania, nie ma też w tej dziedzinie częstego dopływu świeżych danych liczbowych, wszelkie oceny są więc jedynie przybliżone. Jeśli jednak za dobrą miarę telepracy uznać codzienne jej wykonywanie, to najbardziej zaawansowane w jej upowszechnianiu są kraje bałkańskie: Serbia (15,6 proc. pracowników wykonuje pracę zdalnie) i Czarnogóra (14,9 proc.). Telepraca jest „chlebem powszednim” także dla 14,3 proc. pracowników w Finlandii, 13,6 proc. w Albanii i 12,2 proc. we Francji. W Polsce jest ona udziałem mniej więcej co 14 pracownika (7,1 proc.).

Eksperci OECD spodziewają się, że względy ochrony powietrza przed zanieczyszczeniami będą skłaniać społeczeństwa do bardziej racjonalnych zachowań w zakresie przemieszczania się w związku z pracą. Optymalizacja ta będzie przybierała różne formy. W polityce gospodarczej i infrastrukturalnej spodziewać się można prymatu rozwoju transportu publicznego, a w przypadku transportu indywidualnego rozwoju różnych form jego współdzielenia (zachęty do zabierania dodatkowych pasażerów, wspólne użytkowanie taksówek i minibusów). Sprzyjać temu będą rozwiązania regulacyjne.

W efekcie stosowania różnych sposobów perswazji, udział transportu zbiorowego w miejskim ruchu pasażerskim (który zwielokrotni się w tym czasie) powinien wzrosnąć z 30 proc. w 2015 r. do 35 proc. w 2050 r. Przyczyni się to do 20-procentowej redukcji emisji dwutlenku węgla do 2050 r. (w porównaniu z 2015 r.) pomimo podwojenia w tym czasie liczby pasażerokilometrów. Zgodnie z prognozami technicznymi Międzynarodowej Agencji Energetycznej emisja CO2 przeciętnego samochodu użytkowanego w krajach Ameryki Północnej powinna obniżyć się w rozpatrywanym przez OECD okresie o 48 proc., w Chinach i Indiach o 54 proc., a w skali świata o 43 proc.

Telepraca, jak wynika z ocen OECD, od emisji spalin całkiem nie uchroni, ale jest rozważana jako jeden z czynników spowalniających degradację środowiska.