Decyzja związkowców wynika z negatywnej oceny dotychczasowego przebiegu prac rządowo-związkowego zespołu, który ma wypracować systemowe rozwiązania dla górnictwa i energetyki.

„Te rozmowy nie przyniosły żadnego rezultatu. Oceniamy, że podczas każdej tury rozmów, zamiast zbliżać się do jakichś ustaleń i wspólnych stanowisk, najzwyczajniej w świecie cofaliśmy się i rozchodziliśmy się z niczym” – powiedział podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Katowicach przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.

Podczas poprzedniego spotkania zespołu, w miniony czwartek, związkowcy poznali m.in. projekt Polityki Energetycznej Państwa do 2040 r., przewidujący zbyt szybkie i radykalne – według związków - odchodzenie od węgla. Ich zdaniem w obecnym kształcie dokument jest nie do zaakceptowania. Według związkowców, realizacja rządowych planów doprowadzi do zamknięcia większości kopalń węgla do roku 2036-37.

W poniedziałek reprezentatywne działające w regionie związki – Solidarność, OPZZ, Kadra i Sierpień’80, skupiające łącznie blisko 250 tys. członków - zdecydowały o reaktywowaniu Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego (MKPS) Regionu Śląsko-Dąbrowskiego.

Reklama

Po raz pierwszy taki komitet, zrzeszający największe związki w regionie, powołano w 2012 r. W marcu kolejnego roku zorganizował on solidarnościowy strajk generalny - największy tego typu protest w Polsce od lat 80. ub. wieku, w którym - jak szacują związkowcy - wzięło udział ok. 85 tys. pracowników z 400 zakładów. Dwa lata później Komitet koordynował strajki i akcje protestacyjne w obronie kopalń ówczesnej Kompanii Węglowej.

Również teraz związkowcy nie wykluczają protestów, jeżeli w ciągu najbliższego tygodnia w stolicy Górnego Śląska nie dojdzie do konstruktywnych rozmów z rządem, pod przewodnictwem premiera. „MKPS oczekuje, że negocjacje z udziałem pana premiera rozpoczną się najpóźniej do 21 września w Katowicach. W przeciwnym razie zostaniemy zmuszeniu do podjęcia radykalnych akcji protestacyjnych w całym regionie” – napisały związki w poniedziałkowym stanowisku.

„Jeżeli przez ten tydzień nic się nie wydarzy, aż strach pomyśleć, co się wydarzy za tydzień” – powiedział Kolorz, nie zdradzając jednak szczegółów możliwych działań protestacyjnych. „Oby nikt nie zmusił nas do koordynacji akcji protestacyjnych i do działań strajkowych, tak jak to miało miejsce pięć lat temu - bo zawsze najgorszym elementem jest totalna akcja strajkowa” – dodał lider regionalnej „S”, wskazując, iż już w poniedziałek związkowcy mieli sygnały z niektórych kopalń o gotowości do podjęcia strajków pod ziemią.

Rozpoczęte w poniedziałek pogotowie strajkowe w zakładach pracy ma polegać przede wszystkim na ich oflagowaniu oraz organizowaniu spotkań informacyjnych z załogą – tzw. masówek. Związki liczą, że w ciągu najbliższego tygodnia dojdzie do rozmów z rządem.

"Muszą być konkretne rozmowy, już bez ściemniania. Niech rząd się wreszcie określi, co dalej z przemysłem na Śląsku, co w ogóle z funkcjonowaniem Śląska w kontekście zwłaszcza przemysłu wydobywczego, i na ile może nam obiecać, że transformacja nie będzie w takim tempie, jak to było ostatnio zapowiedziane. Jesteśmy za zmianami, ale nie w tym szalonym tempie, które chce zrobić rząd" - powiedział szef śląskich struktur OPZZ Wacław Czerkawski.

Jak mówił Dominik Kolorz, związkowcy są świadomi, że „prawdopodobnie nadchodzi kres węgla” i deklarują gotowość do „bardzo merytorycznych i długich rozmów” na temat transformacji Śląska. Ich zdaniem powinna ona być rozłożona na najbliższe 40 lat i wymaga specjalnych programów, dających nowe miejsca pracy - jedno nowe za jedno utracone w tradycyjnym przemyśle. Kolorz ocenił, że wypracowany przy udziale Solidarności rządowy Program dla Śląska obecnie stał się martwy, a 80 proc. zapisanych w nim kluczowych inwestycji, oprócz infrastrukturalnych, nie jest realizowane.

W przyjętym w poniedziałek stanowisku związkowcy przypomnieli, że 10 września strona społeczna poznała Plan na rzecz energii i klimatu na lata 2021-2030 oraz projekt Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. "Oba te dokumenty w obecnym kształcie są nie do zaakceptowania przez stronę społeczną. Ich realizacja będzie równoznaczna z likwidacją większości przemysłu zlokalizowanego w woj. śląskim oraz utratą setek tysięcy miejsc pracy w górnictwie, przemyśle hutniczym i stalowym, a także w dłuższej perspektywie m.in. w branży motoryzacyjnej, która już dzisiaj znajduje się w głębokim kryzysie, a także w innych sektorach przemysłu energochłonnego" - czytamy w stanowisku.

Związkowcy sformułowali w poniedziałek – jak to określili – „warunki brzegowe dla dalszych rozmów ze stroną rządową w atmosferze spokoju społecznego”. M.in. wezwali rząd do "podjęcia natychmiastowych i zdecydowanych działań na rzecz zablokowania kolejnego zaostrzenia polityki klimatycznej UE", a także do "radykalnej przebudowy Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. ze szczególnym uwzględnieniem inwestycji w niskoemisyjną energetykę węglową".

„Działania rządu w ostatnich miesiącach oraz całkowita bezczynność strony polskiej wobec kolejnych prób zaostrzania polityki klimatycznej UE wskazują, że zamiast sprawiedliwej transformacji nasz region czeka drastyczna likwidacja miejsc pracy oraz trwałe zubożenie społeczeństwa na masową skalę” – czytamy w stanowisku.

Związki zaapelowały do rządu o faktyczny dialog. "Dotychczasowy przebieg rozmów ze stroną rządową w ramach tzw. zespołu ds. transformacji górnictwa i energetyki był tego dialogu zaprzeczeniem. Przedstawiciele Ministerstwa Aktywów Państwowych oraz resortu klimatu prowadzą wobec strony społecznej politykę faktów dokonanych, prezentując związkom zawodowym już podjęte decyzje, nie wyrażając jednocześnie chęci jakichkolwiek konsultacji, czy choćby merytorycznej dyskusji o propozycjach zgłaszanych przez związki zawodowe" - napisali związkowcy.

Przedstawiciele związków podkreślają, iż mają świadomość trudnej transformacji, przed którą stoi Śląsk. „Jednak proces ten musi przebiegać w oparciu o dialog z partnerami społecznymi oraz zasadę, wedle której każde likwidowane miejsce pracy w przemyśle ciężkim będzie zastępowane równowartościowym miejscem pracy w nowopowstających branżach” – uważają członkowie komitetu protestacyjno-strajkowego.

Związkowcy przypomnieli, że niedawno komisja środowiska Parlamentu Europejskiego opowiedziała się za zaostrzeniem z 40 do 60 proc. celu redukcji emisji CO2 do 2040 r., zaś dzień później komisja zgłosiła postulat wprowadzenia obowiązku neutralności klimatycznej do 2050 r. na poziomie poszczególnych państw członkowskich UE.

„Fakty te stoją w rażącej sprzeczności z ustaleniami ubiegłorocznego szczytu Rady Europejskiej, według których cel osiągnięcia tzw. neutralności klimatycznej do 2050 r. nie dotyczy Polski, a nasz kraj będzie mógł przeprowadzić transformację gospodarki w kierunku bezemisyjnym we własnym tempie i środkami dostosowanymi do naszego profilu gospodarczego” - uważają działające na Śląsku związki, wskazując, iż „skrajnie szkodliwe dla polskiej gospodarki decyzje Komisji Środowiska PE nie spotkały się z jakąkolwiek reakcją ze strony polskiego rządu”.