W ubiegłym tygodniu policja, a także przedstawiciele lokalnych władz przeprowadzili kontrolę w kompleksie rolnym w Linne, niewielkiej wiosce leżącej na terenie gminy Maasgouw na południu Holandii.

Wcześniej otrzymano anonimową informację o obozie, w którym pracownicy z Rumunii mieli mieszkać w "przerażających i niebezpiecznych" warunkach.

Na miejscu odkryto kompleks składający się z budynków gospodarczych, w których umieszczono prawie siedemdziesiąt piętrowych łóżek. Mieszkali tam pracownicy, którzy w ciągu dnia zbierali szparagi w okolicznych gospodarstwach rolnych.

"Ludzie mieszkali tam w przerażających warunkach" - powiedział portalowi NOS burmistrz gminy Stef Strous. Według niego mieszkający w kompleksie pracownicy byli brudni i wystraszeni.

Reklama

"Niektórzy z nich przyznawali, że byli nawet bici" - mówił burmistrz Strous. Jak informuje portal, budynki były zaniedbane a w pomieszczeniach, gdzie spali, nie było nawet odpowiedniej wentylacji.

Policja nakazała przeniesienie pracowników do innych pomieszczeń. Na właściciela kompleksu nie nałożono jednak żadnej grzywny.

Jak twierdzi Emilie Roemer, przewodniczący rządowego zespołu ds. wspierania ochrony pracowników tymczasowych, to nie jest odosobniona sytuacja i należy podjąć natychmiastowe kroki w celu ochrony migrantów zarobkowych.

Roemer powiedział w NOS Radio 1, że skala nadużyć wobec pracowników jest jeszcze większa. "Problem z wykryciem tego problemu polega na tym, że pracownicy tymczasowi często w ogóle nie są zarejestrowani" – twierdzi przewodniczący.

"Jeśli nie wiemy, gdzie mieszkają, nie możemy kontrolować takich miejsc jak w Maasgouw" – wskazuje Roemer i zaznacza, że ludzie są wówczas na "łasce właścicieli slumsów i nieuczciwych agencji zatrudnienia".

Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)