Szef MZ pytany w internetowej części rozmowy w RMF FM o protest medyków stwierdził, że "mamy trzy fronty, na których rozmawiamy". "Mamy rozmowy z ratownikami, gdzie doszliśmy do pewnego porozumienia systemowego, natomiast jego realizacja nie przebiega tak idealnie, jak sobie to wyobraziliśmy" - przyznał.

Zdaniem Niedzielskiego "to ciekawa sprawa", gdyż - mówił - konflikty między pracodawcom a ratownikami w kilku województwach prowadzą do blokady.

"Naprawdę zaczynam się poważnie zastanawiać, czy to ratownictwo medyczne nie powinno jednak zostać w jakiś sposób upaństwowione" - oświadczył.

Jak mówił, w tej chwili mamy "taką dziwną sytuację", że jest minister zdrowia, który daje pieniądze poprzez wojewodów, ale właścicielami stacji są marszałkowie, którzy "też mogą mieć różne interesy polityczne". "Bo jak to jest, że w 9 województwach te same systemowe rozwiązania nie są kontestowane, a w kilku województwach mamy do czynienia z tym, że stacje nie dogadują się z ratownikami" - powiedział Niedzielski.

Reklama

Szef MZ był też pytany o sytuację w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu, gdzie w ubiegłym tygodniu wypowiedzenia złożyło 26 lekarzy specjalistów. Chcą oni zmian systemowych, które doprowadziłyby do poprawy sytuacji w wysoko wyspecjalizowanych szpitalach, w tym zwiększenia liczby zatrudnionych specjalistów, wzrostu wynagrodzeń dla kadry, większych nakładów na świadczenia w placówce. W piątek z funkcji dyrektora tej placówki zrezygnował prof. Krzysztof Fyderek.

Niedzielski powiedział, że na razie zweryfikowano, że wypowiedzenia mają trzymiesięczny okres. "Ci lekarze nie odeszli od łóżek, w tym sensie, że wykonują swoją pracę w sposób normalny" - uspokajał.

Zwrócił też uwagę, że składanie grupowych wypowiedzeń jest często stosowaną metodą przy negocjacjach płacowych w podmiotach leczniczych. "Pod tym względem to też nie jest coś, co mnie zaskakuje, niemniej jednak każda taka sytuacja budzi zainteresowanie, wątpliwość i staramy się to wyjaśniać" - zaznaczył zapewniając, że nikt nie lekceważy problemu.

"Ta sprawa jest wyjaśniana. Zastanawiamy się, na ile można operacjami kontraktowymi uspokoić tę sytuację. Zastanawiamy się też, co jest istotą konfliktu, bo czasami te konflikty niekoniecznie dotyczą tylko i wyłącznie kwestii wynagrodzeniowych" - powiedział.

Wielkopolski samorząd: wypowiedź ministra o upaństwowieniu ratownictwa jest bardzo groźna

Wypowiedź ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o ewentualnym upaństwowieniu ratownictwa medycznego jest bardzo groźna, sugeruje jakieś polityczne wpływy i interesy – powiedziała PAP Paulina Stochniałek z zarządu województwa wielkopolskiego.

Podkreśliła, że samorządy nie mają wpływu na wynagrodzenia dla ratowników.

Minister zdrowia mówił we wtorek w RMF FM o proteście medyków. Komentując rozmowy prowadzone z ratownikami, przyznał, że osiągnięto pewne porozumienie systemowe, "natomiast jego realizacja nie przebiega tak idealnie, jak sobie to wyobraziliśmy".

Powiedział, że konflikty pracodawcy z ratownikami w kilku województwach prowadzą do blokady. "Naprawdę zaczynam się poważnie zastanawiać, czy to ratownictwo medyczne nie powinno jednak zostać w jakiś sposób upaństwowione" – oświadczył.

Wyjaśniał, że obecnie mamy "taką dziwną sytuację", że jest minister zdrowia, który daje pieniądze za pośrednictwem wojewodów, ale właścicielami stacji są marszałkowie, którzy "też mogą mieć różne interesy polityczne". "Bo jak to jest, że w 9 województwach te same systemowe rozwiązania nie są kontestowane, a w kilku województwach mamy do czynienia z tym, że stacje nie dogadują się z ratownikami" – powiedział Niedzielski.

Członek zarządu województwa wielkopolskiego Paulina Stochniałek powiedziała we wtorek PAP, że wypowiedź ministra zdrowia "jest niezwykle groźna, bo sugeruje jakieś polityczne wpływy i interesy".

"Tymczasem prawda jest taka, że marszałkowie nie mają żadnego wpływu na finansowanie wynagrodzeń w stacjach pogotowia ratunkowego – nie wolno nam tego robić. Pieniądze na bieżącą działalność, w tym na wynagrodzenia, pochodzą z NFZ. Minister zdrowia, mówiąc takie rzeczy, wykazuje się skrajną nieodpowiedzialnością, próbuje po raz kolejny skłócić środowisko, sugeruje, że coś ukrywamy" – powiedziała PAP Stochniałek.

Oceniła, że "akurat ta władza bardzo mocno dąży do upaństwowienia wszelkich rzeczy i do powszechnej kontroli"

"Trzeba jasno powiedzieć, że finansowanie służby ratowniczej to też są wielkie nakłady, w tym środki UE na karetki. Samo pogotowie poznańskie będzie w tym roku doposażone o 30 kolejnych karetek. To nie jest więc prawda, że samorządy sobie nie radzą, wręcz przeciwnie – my korzystamy z własnych środków oraz z ogromnych środków unijnych, które pozwalają nam unowocześniać, modernizować ten system" – dodała.

Według Stochniałek "jedynym słusznym rozwiązaniem jest po prostu realne spojrzenie na to, jakie są koszty, jakie są oczekiwania płacowe ratowników medycznych, innych służb i taka wycena świadczeń, która pokryje potrzeby".

Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu Marcin Zieliński powiedział PAP, że trudno jest ocenić, o jakiej formie upaństwowienia mówił szef resortu zdrowia.

"Nie mam pojęcia, co minister ma na myśli, mówiąc o upaństwowieniu: czy to ma być wcielenie pod struktury PSP, czy też utworzenie nowej jednostki o charakterze mundurowym. Interpretacja ministra jest bardzo ciekawa, ale to NFZ i wojewoda przekazują środki; samorząd i marszałek w żaden sposób nie są odpowiedzialni za to, co i ile NFZ nam przekazuje" – powiedział.

W ocenie Zielińskiego wypowiedź ministra to kolejna próba rozmycia problemu. Podkreślił, że ze środków przekazywanych przez samorząd województwa odnawiana jest flota i budynki pogotowia.