Zwolnienie lekarskie i impreza? To nie zawsze się wyklucza
Wbrew powszechnej opinii, zwolnienie lekarskie nie oznacza całkowitej izolacji od świata. Nie każda choroba wymaga leżenia w łóżku z termometrem w dłoni. W wielu przypadkach lekarz może dopuścić krótkie wyjścia z domu – również na rodzinne uroczystości. Wszystko zależy od zaleceń medycznych i tego, czy aktywność nie przeszkadza w leczeniu.
Jednak pojawienie się zdjęć z hucznej zabawy może wzbudzić podejrzenia – zarówno wśród pracodawców, jak i ZUS-u. A to może mieć konkretne konsekwencje.
Co grozi za "lewe L4"?
ZUS ma prawo do przeprowadzenia kontroli zwolnień lekarskich i robi to regularnie. Jeśli okaże się, że zwolnienie było wykorzystywane niezgodnie z przeznaczeniem, pracownik może stracić zasiłek chorobowy, a w skrajnych przypadkach nawet pracę. Dyscyplinarka za naruszenie zasad zwolnienia to realny scenariusz.
Co więcej, publikowanie w mediach społecznościowych materiałów, które mogą sugerować brak choroby, to jak zostawianie tropów dla kontrolerów. A ci potrafią z nich skorzystać.
Jak NIE zachowywać się podczas L4?
Zasady są proste! Na zwolnieniu nie pracuj zarobkowo, nawet jeśli „to tylko szybki mail”. Nie chwal się wyjazdami ani zabawą do rana. W sieci nic nie ginie, a udostępnione zdjęcia bywają bronią obusieczną. Równie ważne jest przestrzeganie zaleceń lekarskich – to właśnie one stanowią twoją obronę w razie kontroli.
Szefie, to też nie jest droga
O ile pracownik może przesadzić z interpretacją L4, o tyle pracodawca również może przekroczyć granicę. Publikowanie wizerunku pracownika bez jego zgody to ryzykowna gra – i poważne naruszenie przepisów RODO. Zamiast „rozstrzygać sprawę” na Facebooku, istnieją legalne narzędzia: kontrola z ZUS, wezwanie na rozmowę, procedura dyscyplinarna.
Wylewanie frustracji w social mediach zwykle kończy się jednym: kryzysem wizerunkowym firmy. A z tego trudno się wygrzebać.
Zaufanie i rozsądek po obu stronach
Ten przypadek to ważna lekcja. Zarówno dla pracowników, jak i pracodawców. ZUS ma odpowiednie narzędzia do sprawdzania nadużyć – to ich zadanie, nie internetu. Pracownicy powinni pamiętać, że L4 to nie urlop. Pracodawcy – że social media to nie sala sądowa.
Szacunek, rozsądek i trzymanie emocji na wodzy mogłyby zaoszczędzić wszystkim sporo nerwów – i niechcianej sławy w sieci.