To wnioski z zaplanowanego na pół roku badania, w którym bierze od początku czerwca udział 73 firmy i 3,3 tys. pracowników z Wielkiej Brytanii. Wstępne wyniki zostały opublikowane pod koniec zeszłego miesiąca. Okazuje się, że 4-dniowy tydzień pracy nie przekłada się na spadek produktywności. Według prawie połowy przełożonych z badanych firm (46 proc.) produktywność w nowym grafiku utrzymała się na stabilnym poziomie, a według 34 proc. nawet „lekko wzrosła”. Wybitna większość badanych menedżerów (86 proc.) stwierdziła, że „prawdopodobne”/”bardzo prawdopodobne” jest, że utrzyma nowe rozwiązanie po zakończeniu eksperymentu.

Jedną z firm, która bierze udział w programie jest Tyler Grange, która zaobserwowała 60-proc. wzrost liczby odwiedzin swojej internetowej strony rekrutacyjnej, a liczba zapytań na temat trwających rekrutacji zwiększyła się o 534 proc., odkąd zaczęła wdrażać skrócony tydzień pracy. Inną taką firmą jest The Story Mob, która miała przez długi okres problemy z zapełnieniem wakatów, co szybko zmieniło się po dołączeniu do eksperymentu. Wiele firm biorących udział w badaniu ma podobne doświadczenia.

Idea stojąca za eksperymentem jest prosta: pracownicy powinni utrzymać swoją produktywność przy skróceniu czasu pracy o 20 proc. Oczywiście przy nie zmienionych pensjach.

Reklama

Dla CEO i założyciela firmy Bedrock Learning główną motywacją do skrócenia tygodnia pracy jest właśnie wzmocnienie swojej pozycji na rynku rekrutacyjnym. Od początku pandemii firmy zmagają się ze zjawiskiem tzw. Wielkiej Rezygnacji oraz żądaniami pracowników zwiększenia elastyczności grafiku pracy.

Liczba zainteresowanych nie zawsze przekłada się jednak na jakość kandydatów i łatwość zapełnienia wakatów – czytamy w artykule.