Przeciętny Węgier zarabia dziś więcej niż osiem lat temu i jest to w znacznej mierze zasługa rządzącego Fideszu – pisze we wtorek opozycyjny portal Index.hu w kontekście zwycięstwa rządzącej koalicji w wyborach parlamentarnych 8 kwietnia.

"Przeciętny węgierski pracownik zarabia dziś zdecydowanie więcej niż osiem lat temu, lepiej mu się żyje i w znacznej mierze można to wiązać z posunięciami Fideszu" - czytamy.

Jak podkreśla portal, wzrost płac na Węgrzech przekraczał w ostatnich latach poziom inflacji – w 2015 r. przeciętna płaca brutto zwiększyła się o 4 proc., w 2016 r. o 9 proc., a w 2017 aż o 13 proc. Dzięki temu wzrostowi, a także obniżeniu podatków i mniejszych obciążeniach z tytułu kredytów w dewizach "ludzie słusznie czują, że mają więcej pieniędzy" – czytamy.

Portal podkreśla, że na Węgrzech wykształcił się brak siły roboczej – po części przez to, że kilkaset tysięcy Węgrów w wieku produkcyjnym podjęło pracę na Zachodzie. Dzięki temu ci, którzy pracują teraz w kraju, mogą uzyskać większe wynagrodzenie.

Jednocześnie przedsiębiorstwa mają wiele międzynarodowych zamówień, co także można częściowo przypisać działaniom Fideszu, ale również międzynarodowej koniunkturze i obfitym funduszom unijnym – wskazuje Index.

Reklama

Znaczny wzrost płac w ocenie portalu jest zjawiskiem pozytywnym, gdyż zwiększa konsumpcję i napędza wzrost gospodarczy, a ponadto bardzo obniża bezrobocie (które wynosi obecnie 3,8 proc. – PAP). Jako zjawiska negatywne Index wymienia zaś "niezgodny z zasadą konkurencji rozwój" w niektórych branżach, gdzie "nie ten awansuje, kto ma większy potencjał gospodarczy, tylko ten, czyja wierność polityczna jest pewniejsza albo bardziej pozbawiona oporów".

Portal pisze, że ze względu na szybki wzrost płac wiele osób zagłosowało na Fidesz z powodu poprawy swojej sytuacji materialnej.

"Jak jednak osiągnęła partia to, że jeszcze liczniej głosowali na nią +przegrani+, ci, których stopa życiowa nie wzrosła? To oni zapewne potrzebowali alarmistycznych wiadomości o migrantach, propagandy związanej z potencjalnymi planami likwidacji ogrodzenia granicznego przez George’a Sorosa, Brukselę i ONZ, a także ważnej przynęty gospodarczej: korzystnej także dla najbiedniejszych obniżki opłat za media. Zmobilizowało to wiele osób, które poza tym są niezadowolone" – czytamy.

Portal zwraca uwagę, że w tegorocznych wyborach kandydaci opozycji zwyciężyli tylko w trzech jednomandatowych okręgach wyborach poza Budapesztem.

"Nie jest prawdą, że na Fidesz głosowali tylko najbiedniejsi. W silnych ośrodkach przemysłowych oraz w bogatszych miejscowościach zachodniej części kraju, w Gyoer, Szekesfehervar, Sopron, a nawet w aglomeracji Budapesztu Fidesz-KDNP (Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia Ludowa) też dostał odsetek głosów odpowiadający krajowym wynikom. Czyli także lepiej wykształceni i zorientowani wyborcy widzieli gwarancję na przyszłość raczej w partiach rządzących" – podkreśla Index.

Zastanawiając się, jak rozwinie się sytuacja gospodarcza na Węgrzech w przyszłości, portal ocenia, że emigracja 300-400 tys. przedsiębiorczych osób z kraju "bynajmniej nie sprzyja widokom na przyszłość", bo będzie brakować dobrych umysłów oraz niezależnych obywateli. Według Indexu czują oni, że mają mniej szans na samorealizację "w naszej przetkanej siecią politycznego klientelizmu gospodarce", i nie chcą, by ich dzieci wyrastały "w feudalnych warunkach, być może w atmosferze rosnącego podjudzania i waśni plemiennych".

Portal zwraca uwagę, że partie rządzące mają prawo być dumne, iż od objęcia władzy w 2010 r. węgierska polityka gospodarcza bardziej skorzystała na ogromnych środkach zewnętrznych i koniunkturze międzynarodowej niż w latach 2002-2007, kiedy to "światowa gospodarka pędziła, a my tylko dryfowaliśmy i nagromadziliśmy ogromny deficyt".

Index wskazuje, że na Węgrzech powstała silna klasa średnia, która czuje, że korzysta na sytuacji gospodarczej. "Ci ludzie nie są politycznymi analfabetami, na plakaty z Sorosem patrzą nie tylko z traktora, jak sobie wielu wyobraża prowincjonalnego wyborcę" – podkreśla portal. "Z pewnością jest wśród nich wielu, którzy oczekują od polityki czegoś więcej: szans dla jednostek, wolnej konkurencji, rozliczalności i ponoszenia konsekwencji, przejrzystości. Ale to pragnienie nie jest silniejsze niż radość z bezpieczeństwa i materialnego bogacenia się" – ocenia Index.

Portal przestrzega jednak, że po "siedmiu latach tłustych" trzeba się przygotować na "nieuchronnie zbliżający się okres lat chudych, który już nie będzie obfitował w dodatkowe fundusze".

>>> Czytaj też: Jakie zarobki dają status osoby zamożnej? Oto wyniki sondażu