Kurz, owacyjnie witany przez popijający piwo tłum, w swoim przemówieniu podkreślał bliskie związki między Bawarią i Austrią, zarówno na poziomie gospodarczym, jak i politycznym. "Jeśli naszym partnerem numer jeden są Niemcy, to partnerem numer dwa jest Bawaria" - wskazywał.

Chwalił również CSU za to, że razem "osiągnęli wiele na poziomie europejskim" w kwestii migracji. "Kształtowaliśmy europejską debatę, zmieniliśmy ją, a na końcu postawiliśmy na swoim" - mówił.

Ocenił też, że "Unia Europejska to największe osiągnięcie XX wieku", i wezwał do tworzenia "silnej i pewnej siebie Europy". Pozytywnie wypowiadał się o szefie frakcji EPL w europarlamencie Manfredzie Weberze, który niedawno zgłosił swoją kandydaturę na szefa Komisji Europejskiej.

"Chciałbym dobrego wyniku dla CSU. Trzymam kciuki - wszystkiego najlepszego w niedzielę" - powiedział austriacki kanclerz.

Reklama

Podczas kończącego kampanię wiecu wyborczego politycy wchodzili na scenę przy akompaniamencie tradycyjnej bawarskiej orkiestry. Udział w nim wzięli najważniejsi politycy CSU, w tym premier Bawarii Markus Soeder, lider CSU Horst Seehofer oraz Manfred Weber.

Występujący po Kurzu Soeder koncentrował się na wyliczaniu dotychczasowych osiągnięć bawarskiego rządu. Wśród nich wymieniał m.in. zapewnienie bezpieczeństwa oraz niski poziom bezrobocia. "Jeśli w Niemczech jest dobrze, to w Bawarii jest lepiej" - zapewniał.

W mobilizującej bawarskich chadeków przemowie podkreślał, że CSU jest partią środka. "Są ideolodzy, populiści i jesteśmy my" - wymieniał, krytykując zarówno partie lewicowe, jak i skrajnie prawicową Alternatywę dla Niemiec (AfD). Zapewniał też, że mimo sondażowych spadków CSU i tak ma poparcie, o którym wiele dużych europejskich partii może jedynie marzyć.

Podczas wiecu CSU naprzeciwko piwiarni odbył się protest środowisk lewicowych. Demonstrujący na transparentach wzywali m.in. do "końca polityki opartej na strachu" i porównywali CSU do AfD oraz prezydenta USA Donalda Trumpa.

Dominującej od lat w bawarskiej polityce CSU w niedzielnych wyborach prognozuje się najgorszy wynik w głosowaniu do landtagu (regionalnego parlamentu) od 1950 roku.

Z Monachium Mateusz Obremski (PAP)