O pożytkach z bliskowschodniej konferencji w Warszawie oraz o krytyce wiceprezydenta USA Mike’a Pence’a pod adresem Europy Zachodniej w kwestii Iranu pisze w piątek prasa węgierska po zakończeniu spotkania.

"Wreszcie narodził się 'proces warszawski'" – pisze prorządowy dziennik "Magyar Hirlap", podkreślając, że na koniec konferencji uczestnicy uzgodnili, iż powstanie siedem międzynarodowych grup roboczych w celu posunięcia do przodu bliskowschodnich procesów pokojowych.

Lewicowa gazeta "Nepszava" ocenia zaś, że "nawet jeśli Stanom Zjednoczonym nie udało się wykuć antyirańskiego sojuszu, to forum to nie było zupełnie bezużyteczne" i "i tak osiągnięto cel". "Na powierzchni (forum) utrzymywało retorykę, zgodnie z którą pokojowi regionu najbardziej zagraża państwo perskie, ale stworzyło rzadką okazję, kiedy przedstawiciele Izraela i państw arabskich mogli swobodnie i otwarcie usiąść przy jednym stole" – czytamy.

Węgierska prasa prorządowa akcentuje, że Pence wezwał europejskich sojuszników USA do wypowiedzenia porozumienia atomowego z Iranem i poparcia amerykańskich sankcji przeciwko Islamskiej Republice Iranu.

"Pence zarzucił krajom europejskim, że próbują obejść posunięcia karne" USA wobec Iranu – pisze prorządowa gazeta "Magyar Nemzet", dodając, że po wprowadzeniu sankcji Wielka Brytania, Niemcy i Francja stworzyły "nieoparty o dolara kanał handlowy, który umożliwia im kontynuowanie handlu z Iranem".

Reklama

Dziennik odnotowuje, że Iranu nie zaproszono, Teheran w ostatnich dniach "kilkakrotnie potępił i nazwał cyrkiem konferencję", Rosja zaś ją zbojkotowała, a wiele państw zachodnioeuropejskich przysłało do Warszawy przedstawicieli niższych rangą.

Zarówno "Magyar Nemzet", jak i "Magyar Hirlap" przywołują opinię szefa polskiej dyplomacji Jacka Czaputowicza, że irański program atomowy budzi niepokój.

"Magyar Hirlap" wskazuje, że zdaniem Czaputowicza Polska i USA jednakowo widzą negatywną rolę Iranu. "Są różnice, jeśli chodzi o możliwe rozwiązania: według Warszawy i UE konieczne jest dotrzymanie porozumienia atomowego z 2015 r., bo tylko w ramach społeczności międzynarodowej można utrzymać w ryzach negatywne zjawiska na Bliskim Wschodzie" – czytamy.

"Nepszava zauważa, że wybór miejsca i terminu na konferencję był "nieco zaskakujący", bo "Polska raczej nie słynie z tego, że jest nadaktywna na Bliskim Wschodzie", a w tym samym czasie rozpoczęło się forum w Monachium.

"Zdaniem złych języków wybór padł na polską stolicę, bo inni nie bardzo chcieli udzielić gościny temu wydarzeniu, a lobbującej na rzecz stałej amerykańskiej bazy Warszawie opłacało się być gospodarzem w zamian za punkty u Waszyngtonu" – pisze gazeta.

Zwraca jednak uwagę, że premier Izraela Benjamin Netanjahu nazwał punktem zwrotnym środową uroczystą kolację, bo on i szefowie dyplomacji państw arabskich zgodzili się, że pokojowi na Bliskim Wschodzie najbardziej zagraża Iran. Gazeta cytuje jego słowa, że Izrael "doświadczył takiej solidarności i jedności" ze strony partnerów, jak "jeszcze nigdy dotąd".

>>> Czytaj też: "Sueddeutsche Zeitung": Polska odstawiła cyrk ze szczytem. Europa musi przygotować się na turbulencje