Niedzielne wybory parlamentarne w Hiszpanii nie wyłoniły zdecydowanego zwycięzcy. Wskazują na to pierwsze cząstkowe rezultaty oraz sondaże ogłoszone po zamknięciu lokali. Rządzący dotąd socjaliści zdobyli najwięcej głosów, wyprzedzając konserwatywną Partię Ludową.

Według prognozy publicznego nadawcy RTVE Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) premiera Pedro Sancheza uzyskała 28,1 proc. głosów, a Partia Ludowa (PP) 17,8 proc.

Kolejne miejsca zajmują: lewicowa partia Podemos (16,1 proc.) i liberalna partia Ciudadanos (14,1 proc.)

Do parlamentu wchodzi po raz pierwszy - według tej prognozy - radykalnie prawicowa partia Vox (12,1 proc.). Ugrupowanie o takiej orientacji znajdzie się w 350-miejscowym Kongresie Deputowanych po raz pierwszy od czterech dziesięcioleci.

Jeśli potwierdzą się te prognozy, to socjalistom i jej potencjalnemu koalicjantowi Podemos przypadnie 166 mandatów, co oznacza, że do większości zabrakło by im 10 mandatów. Prawicy (PP, Ciudadanos i Vox) do utworzenia większościowej koalicji zabrakłoby co najmniej 14 mandatów.

Reklama

Częściowe rezultaty, po policzeniu 20 proc. głosów, potwierdzają, że ani prawica, ani lewica nie zdobyły wyraźnej większości. PSOE prowadzi z 30 proc. głosów, a Podemos ma 14 proc. Po prawej stronie sceny politycznej wstępny wynik PP to 17 proc., Ciudadanos 13 proc. a Vox 9 proc. Ostateczne rezultaty, oczekiwane około północy, mogą się jednak okazać nieco inne.

Frekwencja była w niedzielnych wyborach wysoka. Do godz. 18 głosy oddało 60,72 proc. uprawnionych, czyli ok. 9,5 punktu procentowego więcej niż o tej samej porze w poprzednich wyborach z 2016 roku.

Przed wyborami hiszpańscy eksperci zgodnie twierdzili, że należy spodziewać się mozolnego formowania stabilnego rządu. Oczekują trudnych negocjacji w sprawie utworzenia większościowej koalicji.

>>> Czytaj też: Gospodarka 6 lat w tyle. Jaka byłaby dziś Polska, gdyby nie weszła do UE?