Niemieckim kolejom zabraknie w 2019 roku kilku miliardów euro - alarmuje Federalny Trybunał Obrachunkowy (Bundesrechnungshof, BRH - odpowiednik polskiego NIK). Stawia to pod znakiem zapytania inwestycje, zakup wagonów i cyfryzację.

"Do końca 2019 roku powstanie luka finansowa w wysokości 3 mld euro" - czytamy w specjalnym raporcie BRH na temat Deutsche Bahn przygotowanym dla Bundestagu. Do dokumentu dotarła agencja dpa.

Stan finansów państwowej spółki BRH określa, jako "niepokojący". Już pod koniec czerwca 2019 roku długi DB osiągnęły limit wyznaczony przedsiębiorstwu przez komisję budżetową Bundestagu na cały rok. Dalsze zadłużanie się nie jest możliwe "bez naruszenia tego limitu" - informuje Trybunał Obrachunkowy.

Dodatkowo, gdyby sprzedaż Arrivy - zagranicznej spółki córki niemieckich kolei, która działa m.in. na rynku przewozów autokarowych w Polsce - nie powiodła się, bądź nie wystarczyła za pokrycie istniejącej dziury w budżecie, to DB nie będzie w stanie "własnymi siłami finansować inwestycji". BRH zaleca zatem oprócz sprzedaży Arrivy sprywatyzować również przedsiębiorstwo logistyczne Schenker. Zakupu nowych wagonów, nakładów na cyfryzację, czy projektu Stuttgart 21 (kontrowersyjna inwestycja w budowę dworców w Stuttgarcie) "nie da się sfinansować z zysków operacyjnych" - alarmuje Bundesrechnungshof.

Niemieckie koleje są ważnym ogniwem tzw. Verkehrswende, czyli transformacji systemu transportowego. W związku z tym, że dla polityki RFN ochrona klimatu staje się coraz ważniejsza dąży ona do ograniczenia emisji CO2 również w sferze transportu. We wciąż niewiążących jeszcze projektach i propozycjach różnych partii podróżujący mają być zachęcani do przesiadania się z samochodów i samolotów do pociągów. W tym momencie jest to jednak mało atrakcyjna alternatywa. W 2018 roku prawie 30 proc. niemieckich pociągów dalekobieżnych dotarło do celu z opóźnieniem.

Reklama

Ujawnienie treści raportu wywołało reakcję ministra transportu RFN Andreasa Scheuera. Zażądał on "jasnych odpowiedzi" od zarządu spółki i polecił "reorganizację struktur koncernu, tak by były skuteczniejsze".

Poseł Zielonych do Bundestagu Sven-Christian Kindler uważa jednak, że nie da się jednym poleceniem naprawić sytuacji, która powstała w ciągu wielu lat zaniedbań. "Kolejni ministrowie ignorowali problemy kolei. Zabrakło politycznego nadzoru ze strony właściciela, czyli państwa" - tłumaczy polityk.

>>> Czytaj też: Niemiecka paranoja budżetowa to nic w porównaniu ze szwedzkim lękiem przed długami