Od pięciu lat w Szwajcarii obowiązują ujemne stopy procentowe. Celem ich wprowadzenia było powstrzymanie presji na wzrost kursu franka, a tym samym ochrona krajowego eksportu. Środek, który miał mieć jedynie charakter interwencyjny, coraz bardziej negatywnie wpływa na sektor finansowy i jego klientów.

Szwajcaria, obok Danii i Szwecji, od kilku lat prowadzi politykę ujemnych stóp procentowych. Ujemne stopy dotyczą też strefy euro, gdyż oprocentowanie depozytów bankowych w Europejskim Banku Centralnym wynosi -0,5 procenta. Intencją takiego podejścia była konieczność zahamowania tendencji deflacyjnych w europejskich gospodarkach, choć z dość mizernym skutkiem, bo w wielu krajach utrwalają się bardzo niskie (czasem bliskie zeru) poziomy wzrostu PKB. Dodatkowym argumentem Narodowego Banku Szwajcarii (SNB) dla utrzymania ujemnego oprocentowania, które wynosi obecnie -0,75 proc., był specjalny status szwajcarskiej waluty uznawanej za bezpieczny port (Szwajcaria posiada najwyższy rating inwestycyjny AAA), w którym inwestorzy mogą zacumować swoje kapitały w okresie niepewności gospodarczej i politycznej, a to wywiera presję na wzrost wartości franka wobec innych walut. Po pięciu latach widać jednak coraz więcej negatywnych efektów tej polityki.

Związek Banków Szwajcarskich (SBA) porównał ją do przejściowej, ratunkowej terapii, która im dłużej trwa, tym jest mniej skuteczna i tym więcej ubocznych skutków przynosi. UBS - największy szwajcarski bank, przeprowadził z kolei badania na grupie 2,5 tys. przedsiębiorstw, z których aż dwie trzecie wskazuje na przewagę kosztów nad korzyściami płynącymi z polityki banku centralnego, mimo, że tylko rachunki niewielkiej części z nich dotknięte są ujemnym procentowaniem zgromadzonych środków. Twierdzą tak również firmy generujące ponad 50 proc. swoich przychodów z eksportu, choć są one beneficjentami stabilności rodzimej waluty, której obecny kurs jest na poziomie podobnym do tego sprzed 5 lat (1CH=3,9 PLN).

>>> Czytaj też: Private banking znika w Szwajcarii. Oto bolączki małych banków

Liczba firm i bogatych klientów indywidualnych bezpośrednio odczuwających skutki ujemnych stóp jednak rośnie. Początkowo banki obciążały nimi wyłącznie milionerów. Od niedawna stosują nie tylko kryterium wartości kapitału. Lojalni klienci banków, korzystający z wielu produktów są chronieni i w najgorszym razie mogą „cieszyć się” zerowym oprocentowaniem. Ujemne stopy mają natomiast zahamować krótkoterminowe przepływy gotówki w celu osiągnięcia chociażby minimalnego zysku. Dlatego w Banku Kantonalnym Zurychu (ZKB) liczba klientów obciążonych negatywną stopą depozytową wzrosła w ciągu pięciu lat z 600 do 2500. Z kolei PostFinance, bank kontrolowany przez szwajcarską pocztę obniżył próg, od którego środki klientów są ujemnie oprocentowane – od listopada wynosi on 250 tys. CHF.

Reklama

Boleśniejsze i dotyczące znacznie większej rzeszy Szwajcarów jest ujemne oprocentowanie państwowych obligacji – w przypadku papierów 10-letnich jest to -0,5 procent. Przekłada się to także na wyniki działania funduszy emerytalnych. Stowarzyszenia je reprezentujące wezwały zarówno bank centralny jak i rząd do zmiany polityki, również w zakresie opodatkowania inwestycji. Cześć funduszy poszukując wyższych stóp zwrotu mocniej weszła na rynek nieruchomości, powodując boom w zakresie budownictwa mieszkaniowego i doprowadzając do wzrostu cen, a to oznacza mniejszą dostępność lokali dla średniozamożnych Szwajcarów. Ci bogatsi, z braku alternatyw inwestycyjnych, sami również kupują lokale mieszkalne, a zachęcają ich do tego banki oferujące ujemnie oprocentowane kredyty hipoteczne (kantony Zug i Graubunden). Warto zwrócić uwagę, że wskaźnik zadłużenia z ich tytułu w odniesieniu do PKB w Szwajcarii należy do najwyższych na świecie, przekraczając 130 proc., a wartość długu to około bilion franków. Szereg inwestycji jest jednak nietrafionych, bo dotyczy nieruchomości na peryferiach. Skutkiem jest wzrost liczby pustostanów do ponad 75 tys. lokali w zeszłym roku, co oznacza, że 1,6 proc. lokali w kraju pozostaje niezamieszkałych.

Największe bezpośrednie koszty polityki monetarnej SNB ponoszą jednak same banki komercyjne, których depozyty w banku centralnym tracą na wartości wskutek ujemnego oprocentowania. Ich roczne straty szacowane są na blisko 2 miliardy CHF. Bank centralny wprowadził jednak pewną liberalizację swojego podejścia – od listopada negatywne stopy obowiązują od kwot 25-krotnie przekraczających wartość ich rezerw (przedtem była to 20-krotność). To dla banków oznacza uratowanie ponad 800 mln franków rocznie. Nie wszyscy jednak odebrali ruch SNB pozytywnie – oznaczać on może wręcz zapowiedź długoterminowego utrzymania ujemnych stóp, a nawet ich dalszego spadku. Dla szwajcarskich banków ujemne stopy to także niższe marże i zyski, co stawia je w gorszej sytuacji od ich globalnych konkurentów.

W zaistniałej sytuacji szwajcarska branża bankowa radzi sobie jednak całkiem dobrze. W 2018 roku skonsolidowany zysk operacyjny sektora był wyższy w stosunku do roku poprzedniego o 4,6 proc. i wyniósł ponad 65 mld CHF. Spadła natomiast wartość aktywów w zarządzaniu o niecałe 5 proc. do 6,9 bilionów CHF głównie wskutek słabości szwajcarskiej giełdy, która rok 2019 zaliczyć już może do bardzo udanych (indeks SMI wzrósł aż o 25 proc.). Szwajcaria, gdzie jedna trzecia aktywów to środki zagraniczne, pozostaje potęgą w zakresie zarządzania aktywami posiadając 27-procentowy udział w rynku światowym choć konkurenci, szczególnie na rynku azjatyckim, rosną w siłę.

Ujemne stopy procentowe premiują kredytobiorców zachęcając ich do podejmowania nowych zobowiązań, które i tak już są w porównaniu z innymi krajami na bardzo wysokim poziomie. Te rosną głównie w zakresie kredytów hipotecznych. Konsumpcja w szwajcarskiej gospodarce urosła w zeszłym roku poniżej 1 procenta, a dynamika PKB nie przekroczy 0,5 proc. Te wskaźniki w połączeniu z danymi o inflacji poniżej 0,4 procenta i zanotowanym w ostatnich dwóch miesiącach spadku cen wskazują, że groźba deflacji pozostaje realna. Trudno się więc spodziewać zmiany polityki ujemnych stóp procentowych. Taki kierunek potwierdził już pod koniec roku prezes SNB – Thomas Jordan.

>>> Czytaj też: Umowa kredytu frankowego Dziubaków unieważniona. Mechanizm przeliczenia był nieuczciwy