Od kilku miesięcy pracodawcy domagają się zaostrzenia środków przeciwko symulującym chorobę pracownikom. Według statystyk Instytutu Ubezpieczeń Społecznych (NOI) w latach 2010-18 liczba wydanych zwolnień wzrosła z 1,4 mln do 2,22 mln. W tym samym czasie liczba dni, w których osoby ubezpieczone spędziły na zwolnieniu, wzrosła z 2,4 mln do 5,7 mln, czyli o 134 proc. Jednocześnie liczba zatrudnionych spadła o ok. 500 tys.

Według pracodawców najczęściej pracownicy są nieobecni przed świętami i po nich, kiedy potrzebne są dwa, trzy dni, by połączyć dni wolne i mieć tygodniowy urlop. „Jak przyjdzie piątek, ludzie biorą zwolnienia i jadą do Grecji” – komentował zjawisko premier Bojko Borisow.

Analiza Instytutu Ubezpieczeń Społecznych i Kasy Chorych potwierdzają tę niepokojącą tendencję. Wykryto przypadki, gdy osoby przebywające na kilkumiesięcznych zwolnieniach, pracowały za granicą.

W warunkach stale rosnącej liczby zwolnień władze postanowiły, że kontrola nad nimi zostanie znacznie zaostrzona. Specjalne ekipy będą sprawdzać, czy chorzy rzeczywiście przebywają w domu. Pracodawca będzie miał prawo żądać od pracownika poddania się ponownemu badaniu lekarskiemu, potwierdzającemu diagnozę wpisaną przez lekarza na zwolnieniu.

Reklama

Jeden lekarz będzie mógł jednorazowo wydać zwolnienie do 7 dni i najwyżej do 20 dni w ciągu roku. Obecnie za pierwsze trzy dni zwolnienia lekarskiego płaci pracodawca, a za następne Instytut Ubezpieczeń Społecznych. Pracodawcy domagają się, by za pierwszy dzień zwolnienia obciążany był pracownik.

Wszyscy zatrudnieni Bułgarzy, którzy przekraczają granicę, będą sprawdzani, czy nie wyjeżdżają z kraju, będąc na zwolnieniu lekarskim. W tym celu służby graniczne będą miały dostęp do elektronicznego rejestru zwolnień znajdującego się w Instytucie Ubezpieczeń Społecznych.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)