"Epidemię zwalcza się dzięki odpowiedniemu postępowaniu osób i śledzeniu kontaktów zakażonych" - powiedział ekspert w wywiadzie dla telewizji RAI.

Odnosząc się do notowanej w ostatnich dniach w kraju dobowych bilansów nowych zakażeń, dodał: "Ale kiedy jest ponad 10-11 tysięcy przypadków i nie udaje się tropić kontaktów, trzeba ograniczać szerzenie się wirusa".

"W pewnych sytuacjach ograniczenia są tak niezbędne, że należy wprowadzić lockdown, ukierunkowany, ale konieczny" - dodał konsultant resortu zdrowia. Wyraził przekonanie, że takie ograniczone zamknięcia potrzebne są natychmiast.

"Absolutnie nie należy czekać do Bożego Narodzenia" - powiedział. W jego opinii obecnie wystarczyłyby może dwa tygodnie, ale im dłużej będzie się to odwlekało, tym dłużej będą musiały trwać restrykcje związane z lokalnym zamknięciem.

Reklama

Jak stwierdził, to, jak będą wyglądały tegoroczne święta we Włoszech, zależy od decyzji, jakie zapadną obecnie.

"Jeśli szybko, odpowiednio i proporcjonalnie wprowadzimy właściwe kroki, będziemy mieć Boże Narodzenie; nie chcę powiedzieć, że normalne, ale prawie normalne" - podkreślił profesor higieny i medycyny prewencyjnej.

"Jeśli będziemy zwlekać, to w następnych tygodniach dojdzie do ogromnego wzrostu liczby przypadków, zwłaszcza na niektórych obszarach kraju, i będziemy musieli podjąć nadzwyczaj surowe decyzje później i to na długi czas" - ostrzegł.

W niedzielę wieczorem włoski rząd wydał drugi w ciągu kilku dni dekret z kolejnymi obostrzeniami w związku z nową falą pandemii. Zgodnie z tymi przepisami restauracje mogą być otwarte do północy, a przy jednym stole może usiąść maksymalnie sześć osób. Lokale, w których nie ma stolików, należy zamykać o godzinie 18. Siłownie mają w ciągu tygodnia wprowadzić protokół bezpieczeństwa sanitarnego. Te, które tego nie zrobią, zostaną zamknięte.

Ponadto rząd upoważnił burmistrzów do zamykania placów o godzinie 21, by zapobiec tworzeniu się skupisk w miejscach wieczornego życia towarzyskiego.