Jak wskazali, sprawne wykrywanie infekcji i kontaktów osób zakażonych miało zapobiegać kolejnym lockdownom, tymczasem od czasu uruchomienia systemu wprowadzono już dwa. Podkreślili też ogromne koszty jego funkcjonowania.

"Pomimo niewyobrażalnych środków rzuconych na ten projekt, nie można wskazać wymiernej różnicy w przebiegu pandemii dzięki Test and Trace. Obietnica, którą uzasadniano ten ogromny wydatek - uniknięcie kolejnego lockdownu - została złamana, i to dwukrotnie" - powiedziała Meg Hillier, przewodnicząca komisji wydatków publicznych i posłanka opozycyjnej Partii Pracy. "Brytyjski podatnik nie może być traktowany przez rząd jak bankomat" - dodała.

W bieżącym roku budżetowym, który kończy się z upływem marca, na NHS Test and Trace przeznaczono 22 mld funtów - choć nie wszystkie z tych pieniędzy zostały wydane - a w projekcie budżetu na przyszły rok zarezerwowane zostało na ten cel kolejne 15 mld. Jak wskazują eksperci, 37 mld funtów to tyle, ile jest przeznaczane na utrzymanie policji, więzień i sądów karnych.

Reklama

Większość z pieniędzy została przeznaczona na sieć laboratoriów do przeprowadzania testów typu PCR, ok. 10 mld zostało przeznaczone na szybkie testy, które obecnie są używane w szkołach czy przez pracodawców, zaś reszta na liczący obecnie 12 tys. osób zespół konsultantów kontaktujący się z osobami, u których wykryto koronawirusa, by ustalić z kim ostatnio przebywały i kogo potencjalnie mogły zarazić.

Członkowie komisji przyznali, że liczba przeprowadzanych testów faktycznie znacząco wzrosła, bo kiedy system startował wykonywano ich ok. 3000 dziennie, obecnie jest to ponad 800 tys. dziennie. Ale zarazem wskazali na nadmierną zależność od zewnętrznych konsultantów - obecnie ok. 2500 - którzy dostają średnio 1100 funtów dziennie, brak przygotowania do gwałtownego wzrost zapotrzebowania na testy, który miał miejsce we wrześniu 2020 roku, nieosiągnięcie celu, jakim jest uzyskiwanie wyników wszystkich testów, gdzie próbki pobierane są na miejscu (czyli z wyłączeniem tych wysyłanych pocztą), w ciągu 24 godzin, nieefektywne wykorzystanie czasu pracy osób wykrywających kontakty oraz duże wydatki na szybkie testy, mimo braku dowodów na to, że są one pomocne.

Dido Harding, szefowa Narodowego Instytutu Ochrony Zdrowia, który zarządza systemem, podkreśliła, że został on zbudowany od podstaw i obecnie w Wielkiej Brytanii wykonuje się więcej testów niż w jakimkolwiek innym kraju o porównywalnej populacji. Wskazała też, że poprawiła się skuteczność, bo udaje się kontaktować z większą liczbą zakażonych i ich bliskich kontaktów, które w takich sytuacjach powinny się izolować. "To ma rzeczywisty wpływ na przerwanie łańcuchów przenoszenia" - przekonywała.

O raport pytany był też w środę w Izbie Gmin premier Boris Johnson. "To dzięki NHS Test and Trace możemy wysłać dzieci z powrotem do szkoły oraz zacząć ostrożnie i nieodwracalnie ponownie otwierać naszą gospodarkę i wznawiać nasze życie" - powiedział szef rządu.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)