Oficjalnie unijni dyplomacji biorący udział w pertraktacjach zastrzegają, że strategia nie jest wymierzona w Chiny. Nieoficjalnie jednak anonimowi negocjatorzy cytowani przez Reutera nie kryją, że jej cel jest oczywisty: wzmocnienie współpracy z takimi państwami jak Japonia, Australia i przede wszystkim Indie, dla ograniczenia wpływów Państwa Środka.

Słowo "Chiny" nie pada w opublikowanym w poniedziałek dokumencie ani razu. UE zamierza skupić na "wyzwaniach" w regionie, takich jak: "intensywna konkurencja geopolityczna", "napięcia w handlu i łańcuchach dostaw", "kwestionowanie praw człowieka" czy "zagrożenie stabilności".

Żeby sobie z nimi poradzić, Unia będzie "dążyła do wspierania międzynarodowego porządku opartego na zasadach równych szans, a także otwartego i sprawiedliwego środowiska dla handlu i inwestycji, (...) wzmocnienia odporności, przeciwdziałania zmianom klimatu".

"Wolne i otwarte morskie szlaki dostaw w pełnej zgodności z prawem międzynarodowym mają nadal kluczowe znaczenie. (...) UE będzie nadal rozwijać partnerstwa w obszarach bezpieczeństwa i obrony, w tym w zakresie bezpieczeństwa morskiego, złośliwych działań cybernetycznych, dezinformacji, nowych technologii, terroryzmu i przestępczości zorganizowanej" - czytamy w oświadczeniu Rady.

Reklama

Konkretnie mogłoby to oznaczać więcej personelu dyplomatycznego UE w regionie, więcej inwestycji oraz wspólne patrole morskie z australijską marynarką wojenną.