Lista obejmuje 78 osób i 8 podmiotów. Sankcje polegają na zamrożeniu aktywów i zakazie wydawania wiz do UE. Lista nazwisk i nazw podmiotów ma zostać opublikowana w poniedziałek po południu.

W ostatnich tygodniach trwały prace nad czwartą listą sankcji na reżim Alaksandra Łukaszenki za represje wobec ludności Białorusi. W związku ze zmuszeniem do lądowania samolotu linii Ryanair listę rozszerzono o kolejne osoby.

23 maja samolot relacji Ateny-Wilno został zmuszony do lądowania w Mińsku z powodu rzekomego ładunku wybuchowego na pokładzie. Władze Białorusi potwierdziły, że poderwały myśliwiec MiG-29 do pasażerskiej maszyny.

Po lądowaniu w stolicy Białorusi zatrzymano tam Ramana Pratasiewicza, byłego współredaktora kanału Nexta, uznanego przez władze białoruskie za „ekstremistyczny”, oraz jego partnerkę Sofiję Sapiegę. Z ponad ośmiogodzinnym opóźnieniem samolot dotarł do Wilna.

Reklama

Działania Białorusi potępiło wiele państw, w tym Polska, zarzucając władzom w Mińsku złamanie prawa międzynarodowego, piractwo, „terroryzm państwowy” i „porwanie samolotu”.

Na Białorusi po sfałszowanych wyborach prezydenckich z sierpnia 2020 roku zaczęły się protesty, na które reżim Łukaszenki odpowiedział przemocą i represjami.

Szef niemieckiej dyplomacji: Łukaszenka musi spodziewać się kolejnych sankcji

Alaksandr Łukaszenka musi spodziewać się kolejnych unijnych sankcji, jeśli nie ustaną prowokacje i łamanie praw człowieka - oznajmił w poniedziałek w Luksemburgu przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych państw UE szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas.

"Będziemy konsekwentnie szli drogą sankcji przeciwko Łukaszence i jego reżimowi. Nie będziemy już nakładać sankcji tylko na pojedyncze osoby, ale wprowadzimy sankcje sektorowe. Na te sfery gospodarki, które są szczególnie ważne dla Białorusi i dochodów reżimu. Chodzi zwłaszcza o sektor potasu, produkcji nawozów, energetyczny i usług finansowych. Chcemy w ten sposób doprowadzić do finansowego wysuszenia reżimu" - zadeklarował Maas.

"Celem jest uświadomienie Łukaszence, że nie ma powrotu do stanu sprzed. Tak długo, jak będzie on kontynuował prowokacje, łamanie praw człowieka (...), to musi się spodziewać, że nie będą to ostanie sankcje" - zagroził niemiecki minister.

Maas przyznał również, że proces osiągnięcia konsensusu wśród krajów Unii w sprawie sankcji przeciwko Białorusi był "trudny".

W ubiegłym tygodniu portal Politico ujawnił, że przede wszystkim Austria dążyła do rozmiękczenia restrykcji, powołując się na względy humanitarne. Źródła dyplomatyczne z innych krajów UE nie miały jednak wątpliwości, że chodziło o interesy austriackich banków. Ponad 90 proc. pieniędzy pożyczanych przez Białoruś w UE pochodzi właśnie z Austrii.

"Był to trudny proces, ale osiągnęliśmy jedność. (...) Jest to sygnał, że nawet kraje mające na Białorusi interesy gospodarcze i finansowe są gotowe brać pod uwagę straty, żeby wprowadzić te sankcje. Jest to znak, że jesteśmy bardzo zdecydowani, żeby nie ustępować. Nie tylko dziś, ale też w nadchodzących tygodniach i miesiącach to się nie zmieni" - podsumował minister Maas.