"Prokuratorzy z biura prokuratora generalnego dla Południowego Okręgu Nowego Jorku twierdzą, że od ok. 1994 roku do co najmniej 2004 Maxwell +pomagała, ułatwiała i przyczyniła się do wykorzystywania nieletnich dziewcząt przez Jeffreya Epsteina, pomagając mu m.in. w rekrutacji, uwodzeniu i ostatecznie wykorzystywaniu ich ofiar" – podało radio publiczne NPR.

W federalnym sądzie okręgowym na Manhattanie oskarżycielka Lara Pomerantz nawiązała min. do sprawy 14-latki, którą przedstawiła pod pseudonimem Jane Doe. Jak dodała, dziewczyna nie była jedyną wykorzystywaną seksualnie przez lata.

"Byli partnerami w przestępstwie. Mieli podręcznik do gry" – mówiła o skazanym za przestępstwa Epsteinie, który jakoby popełnił w więzieniu samobójstwo oraz o Maxwell.

W trakcie procesu prokuratorzy. charakteryzując rzekome ofiary, wielokrotnie używali słów "dzieci". Zwracali uwagę, że Epstein i Maxwell wybierali je z biednych i rozbitych rodzin. Zamierzają udowodnić, że Maxwell była "niezbędna" i "bezlitosna" ułatwiając nadużycia Epsteinowi i robiła to, aby pozostać częścią w orbicie jego wystawnego stylu życia.

Reklama

"Prokuratura stara się przedstawić Maxwell jako główną koordynatorkę sadystycznego kręgu handlarzy żywym towarem dla Epsteina, która wykorzystywała nastoletnie dziewczęta. (…) Stoi ona pod wieloma zarzutami, w tym nakłaniania nieletnich do podróży, by zaangażowały się w nielegalne akty seksualne, a także o handel seksualny nieletnimi. Akt oskarżenia zarzuca jej również konspirację, w tym wykorzystywanie jednej z ofiar Epsteina do +werbowania innych dziewcząt w celu angażowania się w płatne akty seksualne z Epsteinem” – podkreśliło NPR.

Jak dodało kobieta jest też obwiniana m.in. o próby "normalizowania wykorzystywania seksualnego", rozmów i rozbierania się przed dziewczynami i obecności w czasie, kiedy Epstein je molestował, aby pomóc uspokoić dziewczyny.

Obrońca Bobbi Sternheim twierdziła, że jej klientce przypisuje się winy Epsteina. "Odkąd Ewa została oskarżona o kuszenie Adama jabłkiem, kobiety są czarnymi charakterami" – przekonywała adwokatka.

NPR wyjaśnia, że obrona zamierza dowieść omyłek i nieścisłości we wspomnieniach powódek. Będzie się starać wytknąć błędy i podatność na manipulowanie przez doniesienia w mediach.

Proces nie jest pokazywany w telewizji ani online. W sąsiedniej sali uczestnicy rozprawy mogą obejrzeć wideo z sali sądowej. Obowiązuje jednak zakaz fotografowania i transmisji z postępowania.