Nowy lider opozycyjnej partii CDU Friedrich Merz stwierdził: "Dla Niemiec i Europy oraz politycznego ładu pokojowego na tym kontynencie katastrofą jest to, że kanclerz Republiki Federalnej Niemiec jest w tej chwili ewidentnie sparaliżowany i zablokowany w tym, co mógłby, a w każdym razie powinien zrobić".

Szef siostrzanej chadeckiej partii CSU Markus Soeder zapytał kpiąco: "Co tak naprawdę robi Olaf Scholz?" i oskarżył go o brak przywództwa.

"Aprobata dla kanclerza spada również w sondażach" - pisze w sobotę korespondent telewizji ARD Martin Ganslmeier. "Podczas gdy miesiąc temu w badaniu ARD-DeutschlandTrend 60 procent było zadowolonych z pracy kanclerza, obecnie odsetek ten wynosi już tylko 43 procent".

Sekretarz generalny SPD Kevin Kuehnert bronił Scholza przed zarzutami o bierność, mówiąc, że w czasie kryzysu kanclerz jest "przy stole negocjacyjnym, a nie przed kamerą".

Reklama

Dla Scholza przywództwo nie oznacza codziennego stawiania się przed kamerami, ale umiejętne rozwiązywanie problemów. Zgodnie z tą dewizą rządził on Hamburgiem jako burmistrz - twierdzą jego zwolennicy. "Olaf Scholz uważa, że należy wyjaśniać i ogłaszać rzeczy, gdy są już postanowione. To znaczy, że dużo pracuje i odzywa się dopiero po zakończeniu pracy" - powiedział cytowany przez ARD Lars Haider, redaktor naczelny gazety "Hamburger Abendblatt" i autor biografii kanclerza.

Jak twierdzi Haider, Scholz ustanowił w Hamburgu dla siebie i swoich pracowników złotą zasadę: "Nigdy nie histeryzujemy i nigdy się nie obrażamy!". Haider podejrzewa, że kanclerz nie chce dolewać oliwy do ognia podczas kryzysu wokół Ukrainy.

Szef "Hamburger Abendblatt" uważa jednak, że Scholz "musi lepiej wyjaśniać swoją politykę. Być może będzie musiał się tego nauczyć. To jest jego absolutna słabość. Jeśli chodzi o komunikację, nie jest on najlepszym politykiem, jakiego mamy".

Zwłaszcza, że Scholz lubi odpowiadać na jasne pytania wymijająco lub wcale - zwraca uwagę Ganslmeier. Prezenter ZDF Christian Sievers chciał podczas wywiadu z Scholzem wiedzieć, czy kanclerz pojedzie na Zimowe Igrzyska Olimpijskie do Pekinu. Zamiast wyraźnego "nie", Scholz odpowiada złośliwie: "Nie mam żadnych planów podróży. Dlatego nie można zakładać, że nagle się tam pojawię i powiem: +cześć, oto jestem+".

"Ciężka praca w urzędzie kanclerskim i wiele rozmów telefonicznych to najwyraźniej za mało, by odnieść sukces jako kanclerz. To jeden z powodów ofensywy dyplomatycznej (kanclerza): w przyszłym tygodniu w Waszyngtonie, tydzień później w Kijowie i Moskwie, a w międzyczasie przyjmie szefów rządów trzech krajów bałtyckich" - konkluduje Martin Ganslmeier.

Z Berlina Berenika Lemańczyk