Seksizm we Francji ma się dobrze – alarmują autorzy piątego dorocznego raportu Wysokiej Rady Równości między Kobietami i Mężczyznami (HCE). „Trwa, a jego najbardziej gwałtowne objawy nasilają się” – piszą. Raport sporządzono na bazie oficjalnych danych, a także na wynikach badań przeprowadzonych przez instytut Viavoice na grupie 2,5 tys. osób. Sylvie Pierre-Brossolette, prezeska HCE, 25 stycznia przekazała dokument prezydentowi Emmanuelowi Macronowi. Po raz pierwszy – do tej pory kolejne raporty nie były uznawane za oficjalne.
„Główna lekcja: mimo coraz większej od czasów #metoo wrażliwości na nierówności, seksistowskie stereotypy utrzymują się. Opinia publiczna uznaje i potępia istnienie seksizmu, ale nie odrzuca go, dotyczy to głównie mężczyzn. Utrzymywanie się tak zwanego «zwykłego» seksizmu jest tym bardziej niepokojące, że może prowadzić do jego najbardziej gwałtownych demonstracji” – czytamy we wstępie do raportu.
Pięć lat po powstaniu ruchu #metoo kobiety we Francji nadal są traktowane gorzej niż mężczyźni w przestrzeni prywatnej, publicznej, zawodowej, cyfrowej. Dziewięć na dziesięć ankietowanych twierdzi, że przewiduje seksistowskie zachowania i komentarze ze strony mężczyzn i stosuje wobec nich zachowania unikowe. Krótko mówiąc, by nie wystawiać się na nieprzyjemności, ogranicza własną aktywność.
„Mniej rażące formy «seksizmu codziennego» są banalizowane i lekceważone. W związku z tym pozostają częściowo akceptowalne dla dużej części populacji. Opinia ubolewa nad istnieniem seksizmu, ale nie odrzuca go. Ta rozbieżność między percepcją, deklaracjami a praktyką ma wymierne konsekwencje w postaci przemocy symbolicznej, fizycznej, seksualnej i ekonomicznej. Pojawiły się też nowe jej formy: przemoc w internecie, w sieciach społecznościowych, barbarzyńskie zachowania w bardzo licznych produkcjach przemysłu pornograficznego” – czytamy w raporcie.
Reklama