Podczas drugiego dnia szczytu Sojuszu Północno- atlantyckiego w Wilnie Ukraina otrzymała obietnicę gwarancji od państw grupy G7, że dotychczasowa pomoc wojskowa, finansowa i dyplomatyczna przybierze formę stałą. Konkrety zostaną ustalone w najbliższych tygodniach. Do tak określonych gwarancji będą mogły się przyłączyć inne chętne kraje. Prezydent Wołodymyr Zełenski znacznie złagodził swoją krytykę z wtorku, gdy określił brak zaproszenia do akcesji dla Ukrainy mianem absurdu.

Po przyjeździe na drugi dzień szczytu Zełenski powiedział, że ma trzy priorytety: uzgodnienie nowych pakietów pomocy wojskowej, ustalenie, jakie warunki zaproszenia do akcesji mają na myśli państwa członkowskie, oraz uzyskanie gwarancji bezpieczeństwa na drodze do NATO. Kijowowi nie zależało na zapisach, że partnerzy zapewnią Ukrainie bezpieczeństwo, tylko na gwarancjach rozumianych jako stworzenie stałego mechanizmu dostaw broni i pomocy finansowej oraz obietnicy kontynuacji polityki sankcji wobec Rosji. I to się udało, choć na razie w formie deklaracji politycznej. Zełenski wróci do Kijowa także z kolejnymi pakietami dostaw broni, m.in. od Francji i Niemiec, oraz z memorandum w sprawie szkoleń pilotów F-16.

Treningi, w które będzie zaangażowanych 11 państw NATO, w tym Polska, ruszą tego lata, a po nich Ukraińcy otrzymają w końcu samoloty. – Efekty szczytu są świetne, a gdybyśmy dodatkowo otrzymali zaproszenie, byłyby idealne. Rozumiemy, że ktoś się boi mówić o członkostwie, bo nikt nie chce wojny światowej – mówił prezydent Ukrainy. We wtorek NATO zrezygnowało z wymogu przyznania i realizacji Planu działań na rzecz członkostwa, co ma skrócić drogę Ukrainy do Sojuszu tak, jak skróciło drogę Finlandii i Szwecji. Zarazem jednak, ze względu na opory Niemiec i USA, nie zdecydowano się na przedstawienie ram czasowych procedury, zapisując, że przyjęcie Ukrainy będzie możliwe, jeśli członkowie NATO uznają, że Kijów spełnił warunki wstępne.

Reklama