Rząd ten wskazuje, że apel junty związany jest z porażkami, które jej wojska odnoszą w następstwie prowadzonej od miesiąca kontrofensywy sojuszu sił etnicznych.

Rząd Jedności Narodowej Birmy odrzucił wezwanie do dialogu

Min Aung Hlaing, będący głównodowodzącym Sił Zbrojnych Birmy, ostrzegł, że "jeśli organizacje zbrojne będą kontynuować swoje lekkomyślne działania, ludzie w dotkniętych regionach poniosą konsekwencje" – podaje rządowy dziennik "Global New Light of Myanmar". "Dlatego konieczne jest wzięcie pod uwagę życia ludzi, a organizacje te muszą rozwiązać swoje problemy politycznie" – dodał.

Reklama

Rząd Jedności Narodowej Birmy, utworzony przez przeciwników wojskowej junty, która w lutym 2021 r. obaliła demokratycznie wybrany gabinet Aung San Suu Kyi, odrzucił wezwanie do dialogu. "Ponieważ przegrywają w terenie, próbują znaleźć drogę ucieczki. Prawdziwy dialog byłby możliwy, gdyby wojsko zagwarantowało, że nie będzie już odgrywać roli w polityce; muszą być pod rządami wybranego rządu" – powiedział rzecznik rządu Kyaw Zaw.

Pod koniec października sojusz Three Brotherhood, w którego skład wchodzi Birmańska Krajowa Armia Sojuszu Demokratycznego (MNDAA), Narodowa Armia Wyzwolenia Ta'ang (TNLA) i Armia Arakanu (AA), rozpoczął skoordynowaną ofensywę na północy stanu Szan, zdobywając początkowo miasta i ważne centra handlowe na granicy z Chinami, a następnie setki innych miejsc w całym kraju. Działania te zyskały miano "Operacji 1027" w nawiązaniu do daty jej rozpoczęcia.

"Sojusz bractwa nie przerwie 'Operacji 1027', dopóki nie uwolni całej Birmy – nie tylko północy – od junty wojskowej" – mówił w sobotę rzecznik MNDAA Li Jar Wen niezależnemu portalowi Irrawaddy. Rzecznik podkreślił, że nie ma potrzeby negocjowania z juntą, ponieważ jej wojsko jest osłabione. Morale wśród żołnierzy armii jest niskie, dochodziło do kapitulacji, a nawet dezercji.

Po dwóch i pół roku wojny domowej w kraju trwająca kontrofensywa jest określana jako najpoważniejszy jak dotąd cios zadany juncie przez siły rebeliantów. Od zamachu stanu junta krwawo tłumiła masowe protesty przeciwko władzy wojska. W brutalnej wojnie domowej wojskowy reżim dokonuje nalotów z powietrza, używając głównie samolotów i śmigłowców wyprodukowanych w Rosji i Chinach. W nalotach i atakach naziemnych junty na cele, które wojsko nazywa "terrorystycznymi", zginęły tysiące cywilów, w tym dzieci. Według ONZ przeszło 2 mln osób zostało przesiedlonych w tym liczącym 51 mln mieszkańców kraju.