Decyzję w tej sprawie podjął sędzia Alexandre de Moraes kierujący dochodzeniem w sprawie "spisku, który miał na celu obalenie nowo zaprzysiężonego rządu prezydenta Luli da Silvy".

Zwolennicy Bolsonaro bez powodzenia zachęcali wojsko do puczu

Lewicowy polityk Lula da Silva, który stał już na czele państwa przez dwie kadencje na początku obecnego stulecia, wygrał ostatnie wybory nieznaczną przewagą głosów po zaciętej kampanii. W jej toku przez szereg tygodni zwolennicy Bolsonaro organizowali blokady dróg i demonstrowali pod koszarami, próbując bez powodzenia zachęcić wojsko do "czynnego opowiedzenia się" za kandydaturą Bolsonaro i ogłoszenia - w razie jego przegranej - stanu wyjątkowego w celu utrzymania go przy władzy.

Reklama

W razie złamania sądowego zakazu udziału w publicznych zgromadzeniach z udziałem wojska byłemu prezydentowi Bolsonaro grozi grzywna w wysokości 20 000 brazylijskich reali, (ok. 4 000 USD) dziennie.

Brazylijska policja federalna podejrzewa, że Bolsonaro, kapitan rezerwy i były deputowany do parlamentu, rozważał wraz ze swoimi sojusznikami zablokowanie specjalnym dekretem inwestytury Luli da Silvy jako prezydenta państwa, która nastąpiła jednak mimo tych działań z dniem 1 stycznia 2023 roku.

Bolsonaro skorzystał z prawa do zachowania milczenia

Ostatnia próba dokonania zamachu stanu nastąpiła w tydzień po inwestyturze prezydenta Luli da Silvy 8 stycznia 2023 roku, kiedy to tysiące zwolenników Bolsonaro wtargnęło do Pałacu Prezydenckiego oraz siedzib parlamentu i Sądu Najwyższego, aby domagać się interwencji sil zbrojnych i obalenia lewicowego rządu.

Były prezydent Bolsonaro, składając 22 lutego zeznania przed sędzią, skorzystał z prawa do zachowania milczenia. W ostatnio udzielanych wywiadach dla mediów stanowczo zaprzeczał jakoby miał planować zamach stanu i oświadczył, że jest ofiarą "prześladowań ze strony władz".

W przemówieniu wygłoszonym ostatnio do tysięcy swych skrajnie prawicowych zwolenników zgromadzonych na manifestacji poparcia dla byłego prezydenta w Sao Paulo, Jair Bolsonaro sugerował, iż - być może - lewicowy rząd Brazylii szuka pretekstu do ogłoszenia stanu wyjątkowego w kraju.

Poprosił o amnestię dla 1413 osób

Były prezydent wypowiedział się także w sprawie dokumentu znalezionego przez policję w domu jednego z jego najbliższych współpracowników. Dokument zawierał - według śledczych - plany dokonania przewrotu po wyborach przegranych przez zwolennikóow Bolsonaro.

Eksprezydent wyjaśnił w śledztwie, że "chodziło o pewien mechanizm przewidziany przez Konstytucję, który jednak ostatecznie nie został aktywowany".

W przemówieniu wygłoszonym do swych zwolenników zgromadzonych w Sao Paulo były prezydent zwrócił się do Parlamentu o ogłoszenie amnestii dla 1413 osób, wobec do których toczą się sprawy sądowe pod zarzutem uczestniczenia w "aktach wandalizmu w siedzibach Parlamentu, Sądu Najwyższego i Pałacu Prezydenckim w stolicy kraju".