Zarówno z Moskwy, jak i zza oceanu dociera coraz więcej sygnałów, że Zachód szykuje się do największej od chwili wybuchu wojny na Ukrainie, wymiany szpiegów i więźniów politycznych. Dziwne ruchy zauważono nawet w rosyjskich więzieniach.
Wymiana szpiegów i więźniów. Po co to Rosji?
Z wiezień i kolonii karnych zaczęli bowiem w tym tygodniu znikać osadzeni w nich, skazani wcześniej za szpiegostwo, lub działalność antypaństwową, obywatele zachodnich państw oraz rosyjscy opozycjoniści. Kontakt z nimi stracili zarówno ich obrońcy, jak i członkowie rodzin. W grupie zaginionych znaleźli się: Ilja Jaszyn, Oleg Orłow, współzałożyciel organizacji Memoriał, artysta Sasza Skoczilenko oraz dwie byłe pracownice zmarłego polityka opozycyjnego, Aleksieja Nawalnego: Ksenia Fadiejewa i Lilia Czanyszewa. W rosyjskim systemie karnym ślad zaginął również po Paulu Whelanie, żołnierzu piechoty morskiej USA.
Ale kiedy jeszcze w Rosji, kraju autorytarnym, podobne zniknięcia nie są niczym nadzwyczajnym, to już doniesienia z USA wyraźnie wskazują, że coś się dzieje. Tam bowiem nagle z amerykańskiej, federalnej bazy danych zniknęły nazwiska wielu rosyjskich obywateli, skazanych wcześniej między innymi za szpiegostwo. Jak informuje Politoco, w USA nagle zniknęli: Maksim Marczenko, Wadim Konoszczenok, Władysław Kluszyn, Roman Sielezniew i Aleksandr Winnik, czyli osoby powiązane z rosyjskim rządem.
Putin szykuje sprytne zagranie
Te dwa wydarzenia oraz kilka innych sygnałów, docierających z całego świata spowodowały, że komentatorzy zaczęli przewidywać, że Zachód oraz Rosja szykują się do wielkiej wymiany szpiegów i więźniów politycznych. I choć z jednej strony należałoby się cieszyć, że wiele osób, wśród których niejedna w Rosji skazana została niesłusznie, wróci do domu, to jednak nigdy do tego typu demonstracji i ruchów nie dochodzi bez jakiegoś wyraźnego powodu. I tym razem wydaje się, że w tle jest wielka polityka i zmiana, jaką chcą nam zafundować rządzący mocarstwami.
- Ja mam wrażenie, że Rosjanie w tej chwili próbują odrobinę skorygować swój wizerunek tak, żeby mieć dobry punkt wyjścia do jakichś rozmów pokojowych. Bo opcja rozmów pokojowych wisi w powietrzu i wobec tego strona rosyjska próbuje w tej chwili nieco zmniejszyć swój wizerunek Czarnego Piotrusia na rzecz takiego wskazania, że jest państwem kooperującym, są otwarci na rozmowę – mówi Forsalowi Jerzy Marek Nowakowski, dyplomata, były ambasador Polski na Łotwie i w Armenii, znawca Rosji.
I wszystko wydaje się układać w logiczną całość, gdyż od kilkunastu dni coraz częściej pojawiają się sygnały, że efektem porozumienia Zachodu z Rosją byłoby zawarcie pokoju w wojnie na Ukrainie. Słowo „negocjacje” pada z ust bardzo ważnych polityków, a nawet sam prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski nie wykluczył pokoju, jednak zastrzegł, że w tej sprawie powinni wypowiedzieć się w referendum Ukraińcy.
Czemu Putin nie czeka na Trumpa
Wielka wymiana szpiegów i więźniów, która wydaje się być tuż za rogiem, rodzi jeszcze jedną wątpliwość – czemu Putinowi się z tym spieszy i dlaczego nie chce poczekać na wyborcze rozstrzygnięcie w USA? Jak bowiem wskazują komentatorzy, to właśnie z tym, potencjalnie nowym prezydentem USA miałoby mu być łatwiej dojść do porozumienia. Okazuje się jednak, że niekoniecznie tak jest i Rosja woli rozmawiać z Zachodem teraz, gdy wie, czego się po nim spodziewać.
- Z punktu widzenia rosyjskiego Trump jest teoretycznie lepszy, bo prawdopodobnie nie będzie się przejmował zasadami, natomiast gorszy z tego powodu, że jest nieobliczalny – mówi Jerzy Marek Nowakowski.
Szacuje się, że wymiana szpiegów objąć może nawet 30 osób.