"Le Monde" zwraca uwagę, że porozumienia ogłoszone we wtorek "mają na celu przerwanie walk na Morzu Czarnym", jednak Kreml postawił warunki w postaci wycofania niektórych zachodnich sankcji. Stawianie przez Kreml takich warunków wydaje się świadczyć o tym, że Rosja "wyklucza natychmiastowe wdrożenie" zawartych ustaleń - zauważa gazeta.
"Dwa oddzielne komunikaty Moskwy i Waszyngtonu potwierdzają kruchość porozumień i ukrywają najważniejsze: brak prawdziwego rozejmu" - podkreśla francuski dziennik.
Rozejm na Morzu Czarnym pod znakiem zapytania – "Postępy są wątłe"
Ocenia, że tydzień po rozmowie telefonicznej Trumpa z przywódcą Rosji Władimirem Putinem w sprawie rozejmu dotyczącego infrastruktury energetycznej "postępy są wątłe", a Kreml zadowala się deklaracją, że chce "+wypracować kroki+ na rzecz wdrożenia tego rozejmu".
Dziennik powołuje się na prokremlowskiego rosyjskiego politologa Fiodora Łukjanowa, według którego "wszystko idzie według rosyjskiego scenariusza: przerwanie ataków na infrastrukturę energetyczną i środki bezpieczeństwa na Morzu Czarnym - nawet jeśli zostaną wdrożone - zmienią sytuację w (niewielkim) stopniu, ponieważ na polu walki armia rosyjska nadal czyni postępy".
Rosja gra na zwłokę z porozumieniem o Morzu Czarnym
"Obecnie w oczach Moskwy porozumienia dotyczące Morza Czarnego są podwójnie korzystne: dają Trumpowi dowód dobrej woli (Rosji), ale przede wszystkim są grą na zwłokę, pozwalającą (Kremlowi) lepiej wykorzystać przewagę na froncie" - podsumowuje "Le Monde".
"Obecnie w oczach Moskwy porozumienia dotyczące Morza Czarnego są podwójnie korzystne: dają Trumpowi dowód dobrej woli (Rosji), ale przede wszystkim są grą na zwłokę, pozwalającą (Kremlowi) lepiej wykorzystać przewagę na froncie" - podsumowuje "Le Monde".
Dziennik cytuje też przedstawiciela Pałacu Elizejskiego, który powiedział, że "moratorium dotyczące infrastruktury energetycznej czy inicjatywy na Morzu Czarnym są krokiem w dobrym kierunku, lecz nie wystarczają do ustanowienia trwałego rozejmu, a tym bardziej - traktatu pokojowego".
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)